Wyjechałam do Włoch pracować, kiedy mój starszy syn skończył szkołę. Sebastian miał 18 lat, a Mikołaj 15. Wtedy na wsi nie było co robić. Wszyscy w pewnym momencie porzucili małżonków i małe dzieci, aby wyjechać i zarobić trochę pieniędzy.

Od tego czasu minęło trzynaście lat. Sebastian ożenił się, młoda rodzina zamieszkała w mieszkaniu synowej, ale dałam im w prezencie dom za miastem. 

Mikołaj również się ożenił dwa lata temu i do tej pory mieszka z żoną w naszym dwupokojowym mieszkaniu. Sebastian ma dwie córki, a u Mikołaja niedawno urodził się syn.

Mieszkam i pracuję we Włoszech, powoli oszczędzając pieniądze, aby pomóc moim ukochanym dzieciom. Jednak ostatnio, kiedy przyjechałam do nich, zrobiło mi się bardzo smutno.

Raz w roku odwiedzam moich synów i przywożę ich rodzinom torbę z różnymi upominkami i smakołykami. Tym razem pojechałam do starszego syna i przypomniałam sobie, jak oszczędzałam pieniądze na ich ślub i jak starałam się pomóc obu synom.

Przez cały ten czas nigdy nie byłam na wakacjach ani nie wydawałam pieniędzy na siebie, chociaż nie było łatwo je zarobić. Wszyscy byli szczęśliwi, aż pewnego dnia Mikołaj zadzwonił do mnie, gdy byłam w pracy.

Powiedział, że to niesprawiedliwe, że Sebastian otrzymał dom, lecz oni z żoną nic nie dostali. Więc postanowili, że powinnam uzbierać pieniądze na mieszkanie dla niego. Wiem, że nie podjął tej decyzji samodzielnie.

Ale wtedy byłam po prostu zszokowana. Później przemyślałam sobie wszystko i postanowiłam oddać mu wszystkie oszczędności, które miałam”.

„Otworzyła drzwi żona Sebastiana, więc dałam jej prezenty. Napiliśmy się herbaty. Zapytali tylko, jak się czuję, a potem Ania powiedziała, że nie zależę mi na nich. Sebastian ma dwie córki, a Mikołaj jednego syna.

Nie powinnam przywozić im tyle samo prezentów, ale dwa razy więcej. Postanowiłam to przemilczeć, więc porozmawiałam trochę z synem i pojechałam do domu.

W domu druga synowa sprzątała i przygotowywała się do świąt. Byłam taka zmęczona, nic nie jadłam przez cały dzień i byłam bardzo smutna. Siedziałam na kanapie przez godzinę, wpatrując się w jeden punkt i nie rozumiejąc, jak mogło do tego dojść.

Żadna z synowych nie zapytała czy jestem głodna. Tego wieczoru przemyślałam to, co się stało, oddałam młodszemu synowi obiecaną kwotę na mieszkanie, niech sobie żyją długo i szczęśliwie. Tylko w przyszłym roku już ich nie odwiedzę.

Widzę, że dobrze sobie radzą beze mnie, a moja pomoc tylko doprowadza do kłótni między braćmi.

Najwyższy czas, żeby byli samodzielni, a ja wreszcie będę mogła pojechać na wymarzone wakacje. Najwyraźniej powinnam była to zrobić dużo wcześniej”.

Główne zdjęcie: planet