Jak bardzo niektóre pary mylą się co do swoich sytuacji mieszkaniowych! Wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale teraz tęsknię za moim dawnym życiem w mieszkaniu w mieście. Po cholerę mi był ten wiejski dom z działką?! Moje życie wyglądało spokojnie, nie przejmowałam się niczym, radziłam sobie sama z różnymi problemami, a tu proszę. Chciałam zaznać ciszy i spokoju poza zgiełkiem miasta.

Najlepiej zacząć od początku. Mamy z mężem po czterdziestce. Nie jesteśmy małymi dziećmi, ale też nie staruszkami. Mamy pewne marzenia i plany. Jedyny syn studiuje w stolicy i w związku z tym nie martwimy się zbytnio o niektóre rzeczy. Mój małżonek ma jeszcze dwie siostry i, co najważniejsze w mojej historii, matkę. Mieszka w domu, do którego przeprowadziliśmy się niecały rok temu. Od razu powiem, że to był duży błąd.

Jest starszą kobietą, ma problemy ze zdrowiem. Jej córki mieszkają dość daleko, a my znajdujemy się dosłownie pół godziny drogi samochodem. W pewnym momencie Pani Aleksandra zaczęła źle się czuć i mój mąż zaproponował, żebyśmy zamieszkali z nią przez jakiś czas. Pomożemy staruszce i w tym czasie wynajmiemy własne mieszkanie. Dodatkowe pieniądze nigdy nikomu nie zaszkodziły, a synowi będzie miło spędzić czas z matką. Nie sądziłam, że potoczy się to inaczej niż sobie wyobrażałam. Nie dostrzegłam wtedy przejawów narcyzmu.

Jestem przyzwyczajona do bycia jedyną panią domu. Mój mąż pracuje prawie do wieczora. Tak więc, pomimo przestronnego domu mojej teściowej, miałam okazję bardzo dobrze ją poznać. Niestety.

Ta kobieta jest osobowością narcystyczną, despotyczną i zarozumiałą. Nie żartuję, po prostu nie wiem jak mam wyrazić słowami, jak trudne jest przebywanie z nią w tym samym pomieszczeniu. Na jej terytorium. Teraz dostrzegam przejawy narcyzmu. Byłam wcześniej ślepa!

Na początku nie można było tego zauważyć. Trudno uwierzyć, że miła starsza osoba stojąca przed tobą może okazać się zupełnie inną osobą. Już pierwszego dnia, gdy nas spotkała, skomplementowałam kwiaty przy bramie. Nie było to nic specjalnego, zwykły kwietnik, ale jej reakcja była co najmniej dziwna: „Tak, to są petunie, aksamitki. Tutaj rośnie berberys i barwinek”. Kiedy ponownie chciałam powiedzieć coś miłego do teściowej, celowo zamilkła na chwilę, jakby rozkoszując się tym, co mówię. Następnie zaczęła opowiadać mi o swoim kwietniku. Nie przestawała, ale wciąż dawała mi do zrozumienia, że powinnam chwalić ją jeszcze bardziej.

Oczywiście na tym się nie skończyło. Tak samo było podczas kolacji. Oczywiście przywieźliśmy z mężem jedzenie. Kupiliśmy produkty w sklepie. Pani Aleksandra postawiła na stole słoik dżemu, który zrobiła zapewne dwa lata temu, i przez cały wieczór chwaliła siebie i swój słoik. Tak jakby tylko ona potrafiła zrobić dżem. Ambrozja. Jeśli oczywiście wierzyć temu, co mówi. Mąż kontynuował chwalić matkę i obsypywał ją komplementami. Przestał marudzić, zachowywał się zupełnie inaczej. Pomyślałam wtedy, że po prostu bardzo stęsknił się za swoją matką.

A potem stało się jeszcze gorzej. Wiesz, jak to jest, gdy boli ząb? Jeśli minie samoistnie dość szybko, to da się wytrzymać. Ale nie zawsze tak jest, gdyż często się zdarza, że ból jest uporczywy i masz wrażenie, że boli już wszędzie, a potem zaczyna boleć głowa. Pozostawiając osobę bez szans na normalne funkcjonowanie. Pozostaje jedynie wyleczyć albo wyrwać ten cholerny ząb!

Pewnego razu skaleczyłam się w rękę podczas gotowania. To było głębokie skaleczenie, ale cóż, zdarza się. Półtora miesiąca później skręciłam sobie kostkę. No cóż, wszystko jest w porządku. Mój mąż, oczywiście, bardzo się zaniepokoił, nawet opowiedział o wszystkim synowi przez telefon. Ale moja teściowa zaczęła wspominać czasy młodości i tylko zbeształa moje pokolenie za to, że jesteśmy tacy delikatni. Chyba powinnam była zostać kaleką, wtedy na pewno choć na chwilę stałabym się godna jej uwagi. To tyle, jeśli chodzi o przejawy narcyzmu!

Darzy swojego syna szczególną miłością. Ani razu nie dostrzegłam matczynej czułości w jej słowach czy zachowaniu. Jedynie potrzebę bycia uwielbianą i podziwianą za wszystko, co ma lub miała w przeszłości. O rany, nawet nie zawahała się pochwalić tym, ilu miała mężczyzn. Wspomniała również o tym, że wszystko jest przed nią.

Nawiasem mówiąc, dom zostawił jej były mąż, zanim zmarł. Nie dziwi mnie nawet, że nie skończył nawet sześćdziesięciu lat. Ale dzięki jego pieniądzom „pogrążona w żałobie” wdowa była w stanie się utrzymać i zadbać o dom. Co prawda trzeba było zatrudnić pracowników, ale jakie to ma znaczenie, skoro należy się jej. Jednakże dzieci Pani Aleksandry wyprowadziły się dość wcześnie. Ani mąż, ani jego siostry nie potrafili wytrzymać specyficznego charakteru matki. Najwyraźniej mieli dość tego, by ciągle ją chwalić. Tyle że ja muszę.

Skoro już o nich mowa. Siostry mojego męża któregoś razu przyjechały odwiedzić matkę. Nigdy nie utrzymywałam z nimi zbyt bliskich kontaktów. Ale tym razem zrozumiałam dlaczego. Nie miały problemu z tym, by wstać od stołu i nie posprzątać po sobie. No bo po co, skoro ja tu jestem. Jednak bez względu na wszystko, przynajmniej ze mną rozmawiały, zadawały mi pytania. Przynajmniej udawały, że są ciekawe. Ich mama nawet nie próbowała tego robić.

Pewnego razu zdarzyło się, że stało mi szkoda teściowej. Tak naprawdę tylko ten jeden raz. Ale pomogło mi to lepiej ją zrozumieć - osobę o trudnym charakterze. Mój mąż znalazł w szafie stare rodzinne zdjęcia. Byli na nim on, jego matka, ojciec i siostry. Do tego był jeszcze pies. Wtedy syn chciał sprawić matce kolejny komplement, co wytrąciło starszą panią z równowagi.

„Mamo, spójrz. Pamiętasz tamten rok? Byłaś wtedy taka piękna. W sukience, którą tata dał ci na urodziny...”.

Tak, pewnie dobrze rozumiecie. Moja teściowa, zamiast z nostalgią wspominać tamte czasy, jak zrobiłaby to każda inna kobieta na jej miejscu, wpadła w szał:

„Jak to byłam, Patryk? Chcesz powiedzieć, że teraz wyglądam gorzej? Tak przy okazji, nawet teraz zmieszczę się w tę sukienkę. Od tamtej pory nie przytyłam ani kilograma. Ale ty, skarbie, bardzo przytyłeś. Masz teraz ogromny brzuch. Przecież wiesz, że to ja mam problemy ze zdrowiem. Nie mogę nawet wyjść na zewnątrz!”.

Potem mój mąż próbował na różne sposoby przeprosić, co nie wzbudzało już mojego wcześniejszego zdziwienia. Przeprosiny, prośby o wszystkim zapomnieć i się pogodzić. Niemniej jednak zobaczyłam, że Pani Aleksandra to w gruncie rzeczy zwykła urażona kobieta w podeszłym wieku. Ale wcześniej mogła pokazywać swój charakter, kiedy tylko chciała. Nikt nie potrafił nawet się postawić.

Niestety, zgodnie z umową najmu muszę wytrzymać jeszcze kilka miesięcy w domu teściowej. Potem lokatorzy się wyprowadzą, przyjedzie syn i będzie znacznie łatwiej. Ale w tej chwili, jak się domyślasz, niezbyt dobrze się czuję w towarzystwie teściowej. W sumie ona również nie jest już zadowolona z tego, że zaprosiła nas do swojego domu. Pokazała, że tak naprawdę jest osobą słabą. Teraz irytuję ją to jeszcze bardziej. A to oznacza, że będzie miała do mnie kolejne pretensje. No cóż. Chciałam napisać zwięźle, ale mi się nie udało. Jak widać, nie jestem idealna. Ale przynajmniej potrafię się do tego przyznać...

Główne zdjęcie: planet