Mój mąż zażądał rozwodu po 20 latach małżeństwa. Powodem było to, że powiedziałam, że nie będę opiekować się jego chorą psychicznie matką. Że najwyższy czas zawieźć ją do ośrodka. Mój mąż powiedział, że bardzo się na mnie zawiódł i nie chce już ze mną mieszkać.
Z wiekiem stan mojej teściowej tylko się pogarszał. Potrzebuje stałej opieki, gdyż w przeciwnym razie nie przeżyje. Czy kiedykolwiek mieszkałeś w jednym domu z osobą chorą psychicznie? Potrafi zostawić włączoną kuchenkę gazową i wyjść z mieszkania, zrzucić coś z balkonu, załatwić się w dowolnym miejscu. Często krzyczy i wyje, próbuje uciec. To jest okropne.
Wcześniej starsza siostra mojego męża opiekowała się moją teściową. Była pielęgniarką, więc mogła zrobić zastrzyk i zapewnić właściwą opiekę. To był jej wybór. Nie chciała, żeby jej mama trafiła do ośrodka. Radziła sobie sama, nie musieliśmy tym się martwić. Oczywiście pomagaliśmy w razie potrzeby, ale generalnie to ona była za to odpowiedzialna. Zimą zmarła siostra mojego męża.
Od prawie pół roku żyję jak w piekle, wydaje mi się, że niedługo zwariuję. Jak już wspomniałam, matka mojego męża nie może mieszkać sama. Zabraliśmy ją do siebie, chociaż byłam temu zdecydowanie przeciwna. Jej zachowanie przerażało zarówno mnie, jak i naszą sześcioletnią córkę.
Nie chciałam czekać, aż stanie się coś złego, więc postanowiłam zawieźć dziecko do mamy. W ten sposób czułam się bezpieczniej. Moja matka zasugerowała, żebym też się do niej przeprowadziła, ale miałam nadzieję, że uda mi się przemówić mężowi do rozsądku i zawieźć jego matkę do ośrodka.
- Oby tylko nie było za późno, szaleńcy są zdolni do wszystkiego. Nie boją się śmierci i nie myślą o innych - powiedziała do mnie mama.
- Przesadzasz, nic złego by się nie stało! Mama nie chodzi po mieszkaniu z nożem w kieszeni! - Mąż był oburzony.
Na razie nie. Ale skąd miałby wiedzieć, co ona tu robi, skoro cały dzień jest w pracy, a ja zajmuję się chorą kobietą? Kiedyś pracowałam zdalnie, ale odkąd pojawiła się mama męża, nie mogę sobie na to pozwolić. Ona jest gorsza niż dziecko, ile razy łapałam ją na klatce schodowej! Znajduje klucze, otwiera drzwi i wychodzi. Ledwo udaje mi się ją zaprowadzić do domu, gdyż krzyczy na całą klatkę.
Ile razy sąsiedzi wzywali policję, ponieważ słyszą jak ona wrzeszczy. To teściowa, która demoluje pokój. Leki, które dostaje, wcale nie pomagają. Muszę zabrać ją na badanie, ale sama nie dam rady, a mąż ciągle nie ma na to czasu.
Jestem wykończona. Jak nigdy wcześniej. Wtedy postawiłam ultimatum - albo teściowa będzie w ośrodku, albo ja przeprowadzę się do mamy. Chciałam, żeby mój mąż poczuł, jak to jest się nią opiekować. Ale mój mąż nagle postanowił się rozwieść.
- Mieszkałem z tobą przez 20 lat, myślałem, że cię znam. Ale jesteś bezduszną i samolubną kobietą. Nie chcę z Tobą już mieszkać.
- Spróbuj sam zaopiekować się swoją matką, a potem będziesz mówił o moim egoizmie! - nie mogłam już tego wytrzymać.
- Nie mam czasu, pracuję, żeby utrzymać rodzinę! Moja siostra jakoś sobie radziła bez opiekunek i szpitali, a ty wszystko wymyślasz tylko po to, żeby moja mama trafiła do ośrodka!
Było mi bardzo przykro słyszeć coś takiego. Spędziłam sześć miesięcy opiekując się nią, myjąc ją, znosiłam wszystko, nawet zawiozłam córkę do swojej matki, lecz mimo wszystko jestem egoistką. No cóż, poradzę sobie.
Tyle że mój mąż najwyraźniej zapomniał, że mieszkanie, w którym aktualnie mieszkamy, należy tylko do mnie. Teściowa ma jedynie kawalerkę. Dałam mu więc trzy dni na spakowanie swoich rzeczy i przeprowadzkę do mieszkania teściowej, w którym kiedyś mieszkali razem z siostrą.
Niech czerpie pełnymi garściami ze wszystkich uroków życia z takim człowiekiem. Jestem pewna, że po tygodniu nie wytrzyma i zacznie szukać dla niej ośrodka. Może nawet przyjdzie do mnie, by się pogodzić. Ale nie jestem pewna, czy chciałabym go przyjąć z powrotem. Po prawie dwudziestu latach mężczyzna pokazał swoje prawdziwe oblicze i że wcale mnie nie szanuje.