Napisała do mnie kobieta: "Nie chcę twojego męża. Ale musisz wiedzieć, kim naprawdę jest". Czytałam to zdanie trzy razy, zanim dotarł do mnie sens. Zdążyłam już odłożyć telefon, zrobić łyk kawy i wrócić, jakby ekran mógł zdjąć ze mnie ciężar słów. Palce miałam zimne, jak po zimowym spacerze, chociaż w kuchni grzał kaloryfer.
Wiadomość przyszła w niedzielny poranek. Avatara - brak. Imię - zwykłe, zbyt zwykłe, by w nim szukać tropów: "Karolina”. Drugi dymek pojawił się, zanim zdążyłam odpisać: "Znam Marka dwa miesiące.
Powiedział, że się rozstajecie. Pożyczył pieniądze. Obiecał oddać. Nie oddał. To nie wszystko. Zanim wezwę go do spłaty, wolę, żebyś wiedziała. Mam dowody.”
"Nie chcę twojego męża.” To zdanie przykleiło się do mnie jak plaster, który trzeba będzie zdjąć powoli. W głowie pojawiły się te wszystkie banalne scenariusze o zdradzie, które słyszałam od koleżanek - róże, weekendy "firmowe”, zapach obcych perfum. Ale Karolina dorzuciła plik zdjęć i skanów.
Na jednym zdjęciu Marek siedział z kobietą przy stoliku w restauracji, pochylony w jej stronę z uśmiechem, którego nie widziałam od dawna. Na drugim - dokument pożyczki, podpisany jego nazwiskiem. Kwota duża. Data sprzed kilku tygodni.
W wiadomościach Karolina napisała: "Znam Marka dwa miesiące. Powiedział, że się rozstajecie. Że zaczynacie nowe życie. Pomogłam mu. Wierzyłam. A teraz… nie odbiera telefonów. Nie chcę go, ale chcę, żebyś wiedziała.”
Zadzwoniłam do niej. Głos miała spokojny, zmęczony, jak ktoś, kto już przestał się łudzić. Spotkałyśmy się w małej kawiarni na obrzeżach miasta. Przyniosła teczkę z dokumentami i zdjęciami. Kiedy zaczęła mówić, poczułam, że grunt usuwa mi się spod nóg.
Poznali się na spotkaniu towarzyskim. On przedstawił się jako "prawie wolny”. Powiedział, że "wasze małżeństwo to już tylko formalność” i że "pracuje nad nowym biznesem, który odmieni jego życie”. Był czarujący, ciepły, uważny. Szybko przeszli z kawy do kolacji, z rozmów do dotyku.
- Byłam jego kobietą przez dwa miesiące - powiedziała wprost. - Nie wstydzę się tego, bo wierzyłam, że mówi prawdę.
Słuchałam, jak opowiada o jego telefonach późnym wieczorem, o planach na wspólne wakacje, o nocach, kiedy zasypiała z telefonem w ręku. O pożyczce - "na sprzęt do firmy” - która miała być zwrócona po tygodniu. O momencie, kiedy przestał się odzywać.
- Napisałam do ciebie, bo nie mogę już słuchać jego wymówek - zakończyła. - I nie chcę, żebyś dowiedziała się od windykatora albo z plotek.
Wracając do domu, miałam wrażenie, że świat rozdzielił się na "przed” i "po”. To, co do tej pory było niedopowiedzianą intuicją, stało się faktem.
Wieczorem czekał w salonie. Kiedy położyłam teczkę na stole, zrozumiał, że wszystko wiem. Nie zaprzeczał. Próbował mówić: że "to był błąd”, że "chciał coś zmienić w życiu”, że "ona po prostu była wtedy obok”. O pożyczce powiedział, że "to miało być chwilowe”, że "zaraz wszystko odda”.
Nie krzyczałam. Siedziałam i słuchałam człowieka, którego znałam trzydzieści lat - i którego nie poznawałam ani po słowach, ani po twarzy.
Przez kolejne dni w domu panowała cisza, gęsta jak mgła. On chodził na spotkania z bankiem, obiecywał spłatę, powtarzał, że "naprawi wszystko”. Ale między nami pękło coś głębszego niż zaufanie do słów - pękła pewność, że żyjemy po tej samej stronie prawdy.
Pewnego wieczoru powiedział:
- Kocham cię. Chcę wszystko odbudować. Daj mi szansę.
Patrzyłam na niego i myślałam o kobiecie, która jeszcze niedawno zasypiała z telefonem w dłoni, czekając na jego wiadomość. O jej oczach, w których nie było nienawiści - tylko rozczarowanie. I o sobie, która nie potrafi już odpowiedzieć "tak” ani "nie”.
Nie wiem jeszcze, jaką decyzję podejmę. Ale wiem jedno - żadna wiadomość nie zmienia życia od razu. Ale są takie, które nie pozwalają już żyć po staremu.
Teraz śpimy w oddzielnych pokojach. Ja wieczorami przeglądam notatki z rozmów z prawnikiem i uczę się nowych słów: "rozdzielność majątkowa”, "pozew”, "ugoda”.
On chodzi po domu jak cień i powtarza, że to był błąd, że wszystko naprawi, że prosi tylko o jedną szansę. A ja nie wiem, czy bardziej boli zdrada, czy to, że przez tyle miesięcy żyłam obok człowieka, którego tak naprawdę nie znałam. var adsinserter = adsinserter || {}; adsinserter.tags = ['fulladsnew'];