W całej historii istnienia Holandii mieszkańcy zmagali się z żywiołem wody. Niewielu cudzoziemców wie, że bez fortyfikacji przybrzeżnych nawet 70% terytorium kraju znajdowałoby się już pod wodą.
Nie bez powodu takie słowo jak „tama” przyszło do innych języków właśnie z niderlandzkiego.
W listopadzie 2006 roku burza przetoczyła się przez małe holenderskie miasteczko Marrum. Powódź dotknęła nie tylko ludzi, ale także konie. Ponad sto koni zostało uwięzionych na maleńkiej wysepce błotnej pośrodku strumienia. Rząd zrobił wszystko, co w jego mocy, aby ich uratować.
Najmniejsze źrebaki udało się przeprawić na łódkach, ale potem sprawa utknęła w martwym punkcie. Niestety 19 koni zginęło, gdy ludzie szukali wyjścia. Zbawicielką stu zwierząt okazała się kobieta, która wołała o pomoc na lokalnych specjalistycznych forach!
Source: youtube.com
Ona ze swoim koniem i kilkoma innymi przedstawicielami płci pięknej z własnymi końmi zebrali się i poprowadzili przez burzliwy strumień nieszczęsnych zwierząt. Należy zauważyć, że gdy odważna zbawicielka przejęła kierownictwo, żadne zwierzę nie ucierpiało.
Przeprawa mokrego, przestraszonego stada na drugą stronę przy pomocy kilkunastu pomocników, żeby ani jeden koń nie wymknął się spod kontroli, nie jest bynajmniej zadaniem łatwym. Dobrze, że osoba, która była w stanie poradzić sobie z tą sytuacją, przyszedła na pomoc przystojnym zwierzętom!
Główne zdjęcie: lamp.im