FIP - zakaźne zapalenie otrzewnej kotów - to najgorszy koszmar każdego właściciela kota. Choroba postawiła właściciela przed wyborem: samochód lub kot, ale pomoc nadeszła stąd, skąd się nie spodziewał.
Mężczyzna miał dwie największe wartości: rzadki samochód - Toyota Supra z 1989 roku, z kierownicą po prawej stronie, co jest rzadko spotykane w Japonii - oraz kot o imieniu Silk. I pewnego dnia musiał wybrać to, co było mu najdroższe. U biednego kota zdiagnozowano poważną chorobę - FIP, zakaźne zapalenie otrzewnej, koszmar każdego miłośnika kotów.
Choroba ta jest wywoływana przez koronawirus kotów. Sam wirus nie jest zbyt groźny, ale każdy stres czy spadek odporności – a choroba po cichu przerzuci się na płuca, przewód pokarmowy czy serce zwierzęcia. Identyfikacja FIP jest trudna, a leczenie kosztuje fortunę. Właściciel Silka miał w pewnym sensie szczęście – miał taką fortunę: samochód retro, który cieszy się dużym zainteresowaniem wśród kolekcjonerów.
Właściciel Silka kupił swoją Toyotę Supra 30 lat temu podczas studiów w Stanach. Specjalnie wybrał kierownicę po prawej stronie, chociaż podobne samochody z kierownicą po lewej stronie można było kupić na wyspach. Przez te wszystkie lata regularnie monitorował stan auta, zamawiał części zamienne i utrzymywał auto w niemal idealnym stanie. Jednak w obliczu trudnego wyboru postanowił rozstać się z Toyotą. Wystawił samochód retro na licytację - i nabywca znalazł się od razu.
W tym czasie plotki o przyczynie rozstania się mężczyzny ze swoją Suprą rozeszły się po forum właścicieli samochodów retro i dotarły do kupującego. Co zaskakujące, zamiast wykorzystać potrzebę właściciela i wycisnąć z niego jak najwięcej, kupujący okazał hojność, a nawet prawdziwą hojność. Jego zachowanie doprowadza do łez: to zachowanie prawdziwego miłośnika kotów i zabytkowych samochodów.
Przede wszystkim odrzucił zniżkę, którą właściciel Supry zaoferował za uszkodzenia. Kupujący obiecał, że odrestauruje nadwozie na własny koszt. Co więcej, powiedział, że wybuduje garaż na nowy samochód w pobliżu biura, aby nie padał na nie deszcz ani palące słońce. Nie zamierza nawet jeździć samochodem – ma już kilka zabytkowych samochodów – po prostu odstawi go, aby później odsprzedać.
I planuje odsprzedać go właścicielowi kota Silka! Co więcej, kupujący uroczyście obiecał, że nie podniesie ceny. Zamiast tego mężczyzna dodał kolejne 100 000 jenów - na leczenie kota. Wygląda bardziej jak prezent niż zakup. „A jeśli stęsknisz się za swoim samochód, przyjdź do mnie, aby się nim przejechać” – dodał kupujący.
Główne zdjęcie: goodhouse.ru