Aviva Landau, jej siostra i rodzice byli jedyną rodziną, która przeżyła getto warszawskie bez żądnych strat. Wojna ich rozdzieliła, ale dała im szansę na ponowne spotkanie - dzięki pomocy pewnej troskliwej i niezwykle odważnej kobiety, która zaryzykowała wszystko, by uratować życie dziecka.
We wrześniu tego roku Aviva Landau postanowiła po raz pierwszy od zakończenia wojny wrócić z Izraela do rodzinnej Polski, aby odnaleźć rodzinę kobiety o nazwisku Anna Neklaus/Neklausova. Nie wiedziała, kogo dokładnie szuka, miała tylko adres w Kozienicach. Na kilka dni przed wyjazdem wnuczka Avivy, Gal Stern, podjęła ostatnią próbę odnalezienia krewnych Anny w mediach społecznościowych. W grupie na Facebooku zamieściła informację, że kobieta, której rodziny poszukują, urodziła się około 1890-1900 roku w okolicach Warszawy. W czasie wojny Anna przez dwa lata ukrywała w swoim domu Avivę, którą dla celów konspiracyjnych nazwała Zosią i przedstawiła jako swoją katolicką siostrzenicę.
Przez zupełny przypadek post Gal zobaczyła Agnieszka Janeczek, mieszkanka Kozienic, której Anna była ciotką. Kobieta napisała do Gal i zaprosiła Avivę do siebie, by poznać córkę Anny i jej krewnych. Sama Anna Neklaus niestety już nie żyje. Pod koniec września Aviva miała długo oczekiwane spotkanie z rodziną swojej wybawczyni, której zawdzięczała życie. Starsza kobieta nie mogła powstrzymać łez - szczególnie podczas odwiedzania grobu Anny.
Jak opowiadała Aviva, w 1943 roku podczas drugiej i ostatniej fali deportacji Żydów z warszawskiego getta, jej rodzicom udało się znaleźć w mieście schronienie dla Avivy i jej starszej siostry Hadassah. Dziewczynki miały nadzieję na ponowne spotkanie z matką i ojcem. Rodzina miała szczęście: David i Zhenya Brachfeldowie przeżyli Holokaust i po wojnie spotkali się z córkami.
Przed II wojną światową Brachfeldowie mieszkali we własnym domu na obrzeżach Józefowa. Kiedy w październiku 1940 r. przybyli Niemcy, ich życie zmieniło się w jednej chwili. David musiał wyprzedać cały swój dobytek, aby móc kupić żywność i lekarstwa, które przemycano kanałami biegnącymi pod gettem. Jak wspomina Aviva, jej ojciec oddawał diamenty za kawałek chleba.
W 1943 r., gdy Aviva miała sześć lat, Żydów z getta pędzono pieszo na stację Umschlagplatz, by wysłać ich do obozu koncentracyjnego w pobliżu Treblinki. Ojciec i Aviva zostali zabrani jako pierwsi, a matce i Hadassah kazano czekać na deportację. Davidowi udało się przekupić jednego ze strażników złotym zegarkiem, który zgodził się zabrać Avivę w bezpieczne miejsce, ale nie wywiązał się z obietnicy. Polka uratowała się tylko cudem: niemiecki żołnierz, któremu zapłacono fortunę za uratowanie innej dziewczynki, pomylił Avivę z nią, ukrył ją w walizce i wyniósł z dworca na Umschlagplatz na kilka minut przed przyjazdem pociągu.
Ta nieuratowana dziewczyna w Treblince miała umrzeć. I, jak słyszał David, żołnierz również zapłacił życiem za swój błąd.
Po powrocie do getta Aviva przez wiele dni szukała swojej rodziny, aż spotkała przyjaciół, którzy pomogli jej połączyć się z siostrą. Ojciec dziewczynek wiedział, że same, bez dorosłych, nie dadzą sobie rady. Skontaktował się z przyjaciółmi w Warszawie i poprosił ich o udzielenie schronienia córkom, przekazując im swoje ostatnie oszczędności. W ten sposób Aviva trafiła do domu Anny Neklaus, kobiety o nieposkromionym charakterze i silnej woli, dzięki czemu przetrwała dwie wojny światowe i rewolucję 1905-1907 roku. Aviva dostała fałszywy akt urodzenia z polskim imieniem Zosia, żeby mogła wychodzić z domu.
Kiedy skończyły się fundusze przekazane przez Davida, Anna kontynuowała opiekować się dziewczynką, wydając własne oszczędności i zarabiając na jedzenie sprzedając ciasteczka. Podjęła wielkie ryzyko, ale nie odmówiła pomocy dziecku. Pewnego dnia do domu Anny wtargnęli niemieccy żołnierze. Według Avivy, Anna kazała dziewczynce położyć się do łóżka i udawać chorą, a żołnierzom powiedziała, że jej siostrzenica ma chorobę zakaźna, dzięki czemu nie zbliżyli się do niej.
Nawet gdy jej 14-letni syn Bogdan trafił do więzienia za kradzież bagnetu niemieckiemu żołnierzowi, Anna nie załamała się. Przeszła przez ogień i wodę, aby go stamtąd wyciągnąć. W 1944 r. Niemcy, przeczuwając zbliżającą się klęskę w wojnie, stali się bardziej ugodowi i skłonni do przyjmowania łapówek. Stało się jednak coś, czego Anna nie mogła przewidzieć - Franz Kutscher, szef SS i policji warszawskiej, który obiecał uwolnić Bogdana, został zamordowany przez wojska krajowe. W odwecie Niemcy rozstrzelali wszystkich więźniów w ruinach getta. Bogdan był wśród zabitych.
Kontrole i inspekcje w stolicy nasiliły się, tak że Anna została zmuszona do wysłania Avivy do krewnych mieszkających poza Warszawą, gdzie dziewczynka spokojnie doczekała się końca wojny. Po wyzwoleniu Treblinki Zhenya i David szukali córek przez ogłoszenia w gazetach i znajomych. Rodzina została połączona - i było to rzadkie, zaskakujące jak na tamte czasy wydarzenie.
Przez lata rozłąki Aviva zapomniała o swoich rodzicach. Już wtedy uważała się za katoliczkę i codziennie odmawiała modlitwy po polsku. Początkowo nazywała ojca i matkę wujkiem i ciocią. Długo trwało, zanim dziewczyna wróciła do swoich żydowskich korzeni.
Brachfeldowie wyjechali z Warszawy najpierw do Francji, a potem do Izraela, ale 15 lat po wojnie Aviva znalazła list od Anny. „Słowa napisane jej ręką były pełne miłości. W swoich listach zawsze nazywała mnie „moją małą Zosią”. Na zawsze pozostałam dla niej małą dziewczynką. Anna napisała, że jeśli nie uda mi się odnaleźć ojca i matki, ona zostanie moją matką” - wspomina Aviva. W ciągu czternastu lat Aviva otrzymała od niej pięć listów, w których kobieta opisywała swoją ciężką sytuację i trudne warunki, w jakich znalazła się Polska po wojnie. Rodzina Avivy wysyłała do Anny pieniądze i pomarańcze - nie wiedząc, czy dotarły do niej.
Brachfeldowie nigdy nie zapomnieli, co Anna zrobiła dla ich córki. Często o niej mówiono, a później Aviva nazwała swoją prawnuczkę imieniem swojej wybawicielki. Po latach Brachfeldowie przekazali Muzeum Pamięci Holokaustu Yad Vashem informacje o Annie i dokonanym przez nią w czasie wojny wyczynie ratowania życia dzieci. Brakowało tylko zeznań strony polskiej. Po długo oczekiwanym spotkaniu z rodziną Anny, Aviva zabierze brakujące dane do Izraela w nadziei, że czyn Anny zostanie uznany za bohaterski, a na jej cześć w Yad Vashem zostanie posadzone drzewo pamięci.
Główne zdjęcie: google.com