Niedawno skończyłam 76 lat. Nawet nie czuję swojego wieku. Myślę, że mogłabym nawet przebiec maraton, jednak zeszły rok był fatalny!
Najpierw przez dwa tygodnie leżałam w szpitalu z zapaleniem płuc, a potem złamałam kość udową. Po takim urazie trudno jest chodzić, a rehabilitacja jest dość długa. Moja córka zaproponowała, żebym się do niej przeprowadziła. Mogłaby mi pomóc, do tego razem raźniej.
Spakowałam swoje rzeczy i pojechałam do córki. Myślałam, że to potrwa kilka miesięcy, ale okazało się, że zostałam na cały rok. Od samego początku wszystko układało się dobrze. Ale potem zaczęłam zauważać, że mój zięć niezbyt mnie lubi...
Złościł się i ciągle narzekał. Jego matka zmarła kilka lat temu, ale gdyby żyła, to należałoby ją również zabrać do siebie. Nie czułam się zbyt komfortowo, więc pewnego dnia powiedziałam:
- Najwyższy czas wrócić do domu.
- Nie ma mowy! Może Pani zostać z nami, nie mamy nic przeciwko temu - powiedział zięć.
Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi. Powiedziałam, że muszę to przemyśleć. Następnego dnia, kiedy wszyscy byli w pracy, spakowałam swoje rzeczy i pojechałam do swojego domu. Mój dom znajdował się niedaleko miasta. Mogłam tam dojechać pociągiem.
Kiedy weszłam na podwórko, prawie zemdlałam. Obok bramy leżało mnóstwo rzeczy. To były moje rzeczy! Przyjrzałam się uważnie, a tam były wszystkie stare albumy ze zdjęciami, statuetka - jedyna rzecz, która została po mojej siostrze, i kilka innych rzeczy, które były dla mnie cenną pamiątką.
Kiedy tam stałam, z domu wyszedł mężczyzna. Okazało się, że wynajmował dom i zamierzał go kupić! Powiedział, że oddał już połowę kwoty. Nie powiedziałam mu kim jestem, tylko podziękowałam i wróciłam do córki.
Nie mogłam zrozumieć, jak mogły mi to zrobić. Przecież tu dorastałam i wychowałam dzieci. Jak można było go tak po prostu sprzedać? Na dodatek bez mojej zgody! Kiedy dzieci wróciły, postanowiłam im wszystko opowiedzieć:
- Myślicie, że jestem aż taka stara, żeby zrobić coś takiego? Myśleliście, że zostanę z wami na zawsze i oddam swój dom?
Córka była zrozpaczona, cały czas przepraszała, ale zięć wręcz przeciwnie, zaczął krzyczeć i zarzucać mi, że w ogóle nie doceniam ich starań.
- Ma Pani wszystko! Dlaczego Pani się nie zgadza? Robimy to wszystko dla własnych dzieci, dla Pani wnuków! Niech Pani się zgodzi, już prawie wszystko zostało załatwione.
Wysłuchałam wszystko co miał do powiedzenia. Potem powiedziałam mu, żeby jutro wszystkie moje rzeczy znalazły się z powrotem w domu, a do tego tamten mężczyzna ma się wyprowadzić. Ten dom należy do mnie.
- W jaki sposób mamy go wyrzucić z domu? Przecież wzięliśmy już połowę pieniędzy... Część już została wydana.
Dowiedziałam się, jakiej kwoty brakuje i oddałam ją z własnych oszczędności. Powiedziałam, że jeśli nie załatwią wszystkiego w ciągu dwóch dni, pójdę na policję. Nie zamierzam sprzedawać domu.
Moja córka przepraszała. Powiedziałam, że jej wybaczyłam, ale w głębi serca zdaję sobie sprawę, że od teraz będę musiała sama radzić sobie ze wszystkimi chorobami.
Nie chcę już przeprowadzać się z własnego domu. Jestem już stara i bardzo przywiązana do wszystkich pamiątek i wspomnień. To smutne, że rodzina chciała sprzedać to, na czym mi zależało...
Główne zdjęcie: youtube
var adsinserter = adsinserter || {}; adsinserter.tags = ['fullads'];