Ta historia przydarzyła się moim sąsiadom. Wyrazili zgodę na opublikowanie swojej historii.
Mieszkaliśmy razem z mężem przez około pięć lat. Jak zwykle latem postanowiliśmy przeprowadzić się do domku letniskowego, aby zaizolować dom, zrobić w końcu saunę. Chcemy, żeby nam było komfortowo w tym domku. Mamy więc wiele rzeczy do zrobienia. W mieście jest nudno i smutno. Chcemy być bliżej natury. Czyste powietrze, drzewa, kwiaty, ogródek warzywny. Nie mamy jeszcze z mężem własnych dzieci, ale w zasadzie planujemy je mieć.
Mój małżonek ma dziecko z poprzedniego małżeństwa - córkę. Staram się z nią nie widywać ani nie komunikować. Nie wiem jak to wytłumaczyć, ale nie lubię myśleć o tym, że miał kogoś przede mną. Może ktoś powie, że to głupie podejście, ale nie mogę nic z tym zrobić. Chyba jestem zbyt zazdrosna i zaborcza. Nie mogę wpuścić kogoś do naszego życia. Jednak pewnego dnia stało się coś, czego najbardziej się bałam.
Jego córka przyjechała do nas i powiedziała, że pokłóciła się z matką. Wtedy weszła ze swoim ojcem do środka i przez dłuższy czas o czymś rozmawiali. Kiedy mój mąż wyszedł na zewnątrz, powiedział, że jego córka zostaje z nami. Bardzo mi się to nie spodobało. Krzyczałam, wpadłam w złość i postawiłam mu ultimatum: musisz wybrać - albo ona, albo ja. Mój mąż powiedział, że nie może wyrzucić córki. Chociaż jest już całkiem samodzielna i dorosła - niedługo skończy 18 lat, więc może mieszkać sama. Nie mam zamiaru mieszkać z jeszcze jedną dorosłą osobą! Nie ma się nad czym zastanawiać! Jego córka będzie mi codziennie przypominać o tym, że mój mąż miał inną kobietę przede mną. Nie chcę żyć jak w piekle.
Znosiłam to przez kilka dni, a potem pojechałam do miasta i powiedziałam mu, że składam pozew o rozwód. Nic nie zrobił. Po prostu powiedział, że jestem bezduszna. Jakbym nic dla niego nie znaczyła.
Nie chcę od niego odchodzić, ale wiem, że nie wytrzymam. Nie ma sensu nawet próbować.
Główne zdjęcie: youtube