Rozwiedli się. Wydawało się, że dobrze im się układa, że się kochają.
Kłócili się od czasu do czasu, ale to nic nadzwyczajnego. Potem się godzili. Ale nie tym razem. Co się stało? Po raz kolejny pokłócili się, a żona powiedziała to samo co zwykle: „Cóż, skoro tak chcesz to możesz zostać sam, lecz ja pojadę do mamy!”. Chwyciła torbę i wyszła. Okazało się, że na dobre.
Zwykle po dniu lub dwóch mąż jechał do teściowej, a następnie wracał z ukochaną żoną do domu. Ale nie tym razem. Powiedział:
- Mam tego dość. Za każdym razem to samo, tak jakby dowodziła, że ma rację. Jednak przez to teściowie uważają mnie za winnego. Czy ja wyrzucam ją z domu? Jak długo to będzie trwało?!
Zawsze ucieka, więc muszę ją przepraszać i błagać, żeby wróciła. Już więcej nie zamierzam tego robić, nie zamierzam jechać.
Nie pojechał. Mniej więcej miesiąc później zadzwonił do niej i zapytał:
- Kiedy planujesz zabrać swoje rzeczy?
Nie było już odwrotu. Albo nie chcieli znaleźć wyjścia z danej sytuacji. Nie ma sensu o to pytać. Pozostaje tylko słuchać, co mówi były mąż...
Czasami tracimy bliskich przez głupotę. Nie chcieliśmy wysłuchać siebie nawzajem, porozmawiać, pogodzić się. Nie zrobiliśmy tego, nie chcieliśmy zrobić. Do czego to doprowadziło?
Nie chciałabym znaleźć się w takiej sytuacji. Nigdy. Rodzina jest najważniejsza. Tak naprawdę nie mam dokąd uciec, lecz wcale tego nie chcę. Mam nadzieję, że mój mąż uważa tak samo. Bardzo go kocham. Chciałabym, żeby zawsze tak było.
Zatem jeśli żona jedzie do rodziców po kłótni, czy jest to powód do rozwodu? To przecież jest śmieszne... Czy może jednak się ze mną nie zgadzacie?
Główne zdjęcie: youtube