Do naszego bloku wprowadził się wspaniały sąsiad... W ten sposób mogłabym zacząć swoją opowieść, jednak już nie bardzo mi się podoba, że zwraca na mnie uwagę. Dzieje się tak dlatego, że kłócę się z mężem z tego powodu.

Zarówno mój mąż Dariusz, jak i ja, mamy 47 lat. Przeszliśmy wiele, a teraz jest taki moment, że możemy cieszyć się ciszą i spokojem.

Dariusz nie jest zbyt romantyczny: nawet kiedy byliśmy młodzi, nie obdarowywał mnie kwiatami, prezentami, nie zapraszał mnie zbyt często do restauracji. Teraz jest już leniwy. Dlatego tak bardzo się ucieszyłam, kiedy Marek wynajął mieszkanie na naszym piętrze.

Sąsiad ma 54 lata, jest wdowcem, który przeprowadził się do naszego miasta z południa. Sprzedał tam swój dom na wsi, część pieniędzy przekazał dzieciom, aby wcześniej spłaciły kredyt hipoteczny, a część ulokował w banku. Teraz chwilowo wynajmuje mieszkanie od dalekiej krewnej.

Marek jest towarzyski. To, że oddał swojemu synowi sporą kwotę ze sprzedaży nieruchomości, świadczy o tym, że jest dobrym człowiekiem.

Nie rozumiem jednak, dlaczego to zrobił, skoro musiał jeszcze kupić sobie mieszkanie.

Sąsiad mówił, że to była jego świadoma decyzja i że teraz musi zrozumieć, czy nasz klimat będzie mu odpowiadał, czy nie. Oczywiście to przyziemna sprawa, ale zafascynowało mnie coś innego.

Za każdym razem, gdy spotykałam go na ulicy lub przy wejściu, Marek prawił mi komplementy, a czasem nawet dawał czekoladki. Zdaję sobie sprawę, że to nic szczególnego, ale bardzo mi miło, że mężczyzna zwraca na mnie uwagę.

Ileż to razy mówiłam mężowi, żeby brał przykład z Marka, gdyż to takie proste uszczęśliwić kobietę! Na początku Dariusz prychał, mówiąc: „Co za bzdury. Jeśli potrzebujesz czekolady, to kup sobie w sklepie”. Jednak teraz zaczyna być zazdrosny.

Nie chodzi o czekoladki, ale o to, że dzięki takim gestom my, kobiety, czujemy się szczęśliwe i rozumiemy, że jesteśmy potrzebne. Tyle, że mój małżonek nadal nie może tego zrozumieć.

Wydaje mu się, że Marek wcale nie próbuje mnie uszczęśliwić, ale chce rozjaśnić swoją samotną codzienność!

Codziennie się kłócimy z mężem. Zrobiło mi się nieswojo, ale poprosiłam sąsiada, żeby przestał okazywać mi zainteresowanie.

Nie zdradziłam mu powodu, ale chyba się domyślił. Od dwóch miesięcy, gdy Dariusz spotyka Marka na klatce schodowej, po prostu go ignoruje.

Możecie sobie wyobrazić, jaka to niekomfortowa sytuacja, w której za każdym razem się znajduję? Ile Darek ma lat, a wciąż jest zazdrosny!

Moje przyjaciółki już się z niego śmieją, ponieważ pewnego razu postanowił się ze mną pokłócić w ich obecności.

Dobrze, że ma na tyle rozumu, żeby nie kłócić się z sąsiadem, inaczej wszyscy by się z niego śmiali!

Na początku września Marek wrócił ze wsi i dał mi w prezencie bukiet polnych kwiatów. Były tak piękne, że nie mogłam się oprzeć, by ich nie przyjąć, mimo że sama prosiłam, by przestał dawać mi prezenty.

Tego wieczoru mój mąż wpadł w złość! Oczywiście nie musiałam tłumaczyć, skąd wziął się ten wspaniały bukiet. Powiedział mnóstwo niezbyt miłych rzeczy. Nigdy wcześniej nie widziałam, by Darek tak się zachowywał, mimo że jesteśmy razem od 25 lat.

Po tej kłótni nie rozmawialiśmy z mężem przez dwa tygodnie. Pojechał do swojego przyjaciela na wieś. Powiedział, że ma tego wszystkiego dość i musi zastanowić się nad tym, co dalej.

Szczerze mówiąc, nie rozumiem go. Czy trzeba mieć egoistyczne pobudki, żeby dać kobiecie zwykłą czekoladkę albo niedrogi bukiet?

Nie uważam tego za coś złego, poza tym, że sąsiad jest prawdziwym dżentelmenem i chce sprawić przyjemność swojej sąsiadce.

Nic mnie nie łączy z Markiem! Aby uspokoić małżonka, obiecałam mu, że nie będę rozmawiać z sąsiadem ani przyjmować od niego żadnych prezentów.

To jest śmieszne, ale skoro to dla Darka takie ważne, to jestem gotowa to wytrzymać.

Główne zdjęcie: storytail