Michael Nikkol dosyć wcześnie zrealizował się w zawodzie i stał się dość popularnym chirurgiem plastycznym. Jednak brakowało mu czegoś w sferze życia rodzinnego - on i jego żona nie mogli mieć dzieci. Para zdecydowała się na adopcję. Tak więc w rodzinie Nikkol pojawiły się dwie dziesięcioletnie dziewczynki - Charm i Brittany.
Relacji między nimi a nowymi rodzicami były doskonałe. Jednak profesjonalne spojrzenie ojca nieustannie znajdowało wady w ich urodzie. Od dziesiątego roku życia Charm i Brittany zaczęły otrzymywać pierwsze „zastrzyki upiększające”. Kiedy dziewczynki podrosły, przeszły liposukcję brzucha i ud, plastykę nosa i piersi.
Krytyka z jaką spotkał się Michael Nikkol, była nie do zniesienia. Lekarz jest pewien, że to dzięki jego staraniom córki, które mają prawie trzydzieści lat, wyglądają świetnie. Same dziewczyny zgadzają się z jego opinią. Już jako dorosłe dobrowolnie korzystają z usług kliniki ojca.
Co roku Charm i Brittany oczyszczają skórę, wstrzykują botoks, aby kości policzkowe były idealnie ukształtowane i zapobiegały pojawianiu się najmniejszych zmarszczek na twarzy. Wysiłki Michaela Nikkola nie poszły na marne, ponieważ obie dziewczyny są szczęśliwe ze swoimi partnerami, w pełni dbają o siebie, są niezależne i czują się dość pełnymi osobowościami.
W licznych wywiadach mówiły, że bezwarunkowo wierzą w profesjonalizm swojego ojca, nie obwiniają go za ich wczesne zabiegi kosmetyczne. I szczerze wierzą, że plastyka estetyczna - to świetne rozwiązanie w ich życiu.
Główne zdjęcie: lemurov.net