Jeszcze w wieku szkolnym John zabrał do domu dwa koty - Jacka i Julie. Niemowlęta były całkowicie czarne, tylko Julie była oznaczona małą białą plamką na brzuchu.
Kiedy chłopak wyjechał na studia do innego miasta, jego matka zaczęła opiekować się zwierzętami. Jednak nie dawała sobie radę z Julie. Kotka była dość krnąbrna, a ponadto bardzo tęskniła za swoim właścicielem.
Pewnego dnia uciekła, a długie poszukiwania niestety nie przyniosły żadnego rezultatu.
Przez jakiś czas John próbował ją znaleźć, ale Julie nigdzie nie było. Potem w życiu chłopaka wydarzyło się wiele wydarzeń. Ciężko zachorował, ale na szczęście udało mu się poradzić z chorobą, a później ożenić się.
Pewnego razu zadzwoniła matka Johna i powiedziała, że w pobliżu domu kobiety pojawił się czarny kot i zaproponowała synowi, aby przyjechał i spojrzał na niego. Od zaginięcia Julie minęło pełne sześć lat, ale nadzieja na znalezienie jej wciąż żyła w ich sercach.
Po przybyciu na miejsce facet cicho zawołał zwierzaka, jak kiedyś, a kot wybiegł na dźwięk. Kiedy zobaczył Johna, zaczął się o niego ocierać. A potwierdzeniem stała się biała plama na brzuchu - to Julie.
Główne zdjęcie: mimimetr.me