W schronisku w Montrealu pojawił się miot jednotygodniowych kociąt. Takie kociaki muszą częściej być karmione, więc do tego obowiązku została przydzielona grupa wolontariuszy.
Był tam mały rudy kotek, który walczył resztkami sił.
Z pomocą przyszła Jess, doświadczona wolontariuszka, która zabrała kociaka do swojego domu, karmiła go, dbała o to, by zawsze było mu ciepło. Cały czas była obok niego.
Jess nie była pewna, czy rudzielec przeżyje, ale nie zamierzała poddać się bez walki o jego życie. Jej wysiłki nie poszły na marne - z każdym dniem kociak czuł się coraz lepiej.
Nadano mu imię Mars i wkrótce był na tyle silny, że mógł samodzielnie przełykać, starając się zjeść pełny posiłek.
I w końcu stanął na łapach, co pozwoliło jednej z wolontariuszek, o imieniu Coralie, zabrać go do swojego domu.
Żeby nie przegapić kolejnego karmienia, dziewczyna zaczęła nosić Marsa w dużej kieszeni - czuł się doskonale.
Na początku Coralie nie myślała o tym, żeby zostawić nowego pupila na stałe.
Jednak sprytny rudzielec zdołał rozkochać w sobie nową rodzinę.
Więc kiedy nadszedł czas na oddanie maleństwa, był już prawdziwym członkiem rodziny, który ciągle biegał w swoim nowym domu i cieszył swoich właścicieli.
Główne zdjęcie: kakao.im