Bartek wrócił do domu wcześniej niż zwykle. Zegar wskazywał dopiero wpół do pierwszej w nocy. Patrzył zdezorientowanym wzrokiem, jak żona ubiera ich zaspaną córeczkę, a niezadowolony syn stoi obok matki.
- Dokąd się wybierasz w środku nocy? Po co bierzesz ze sobą dzieci?
- Postanowiłam odejść, nie mogę już dłużej tego znosić. - Kasia spojrzała na męża i pomyślała o tym, jak bardzo go kiedyś kochała.
- Lepiej zrób to jak najszybciej! - Bartek zaczął krzyczeć na żonę, nie zwracając jednocześnie uwagi na to, że wystraszył dzieci. - Kto będzie chciał się z Tobą związać i wziąć odpowiedzialność za cudze dzieci. Jesteś głupią kobietą!
- Zobaczymy - powiedziała żona i wyszła z domu.
Pierwszy rok ich wspólnego życia przypominał bajkę. Kasia promieniała ze szczęścia, ponieważ miała przystojnego i odnoszącego sukcesy męża, który robił dla niej wszystko.
- Ciężko ci będzie z tym przystojniakiem - mówiła czasem jej matka, ale Kasia nie słuchała jej i zawsze powtarzała matce, że nie ma co bać się zdrady, gdyż bardzo się kochają.
Jednak pewnego dnia świat Kasi rozpadł się na milion kawałków, gdy dowiedziała się, że jej mąż ma romans. Po narodzinach syna para zaczęła mieć kolejne trudności, do tego Kasia nie mogła zapomnieć o zdradzie. W pewnym momencie zaczęła myśleć, że Bartek wyrzucił z głowy wszystkie bzdury, gdyż powrócił spokój. Wszystko wydawało się w porządku, poza tym, że jej mąż często wyjeżdżał w podróże służbowe. Kasia wmawiała sobie, że tylko dzięki pracy męża rodzina żyje dobrze i niczego jej nie brakuje.
Po tym jak Kasia urodziła córkę, wyjazdy służbowe jej męża zaczęły być coraz dłuższe i częstsze. Nie było sensu pytać Bartka o cokolwiek, gdyż na wszystkie jej pytania odpowiadał, żeby zajęła się dziećmi, a nie zaprzątała sobie głowę głupotami.
Kasia domyślała się, że jej mąż ma romans. Odpędzała od siebie tego typu myśli, jak tylko mogła, zwłaszcza że nie było sposobu, by cokolwiek zmienić, a zostawienie męża mając dwójkę dzieci było najbardziej szaloną rzeczą, jaką mogła zrobić. Nie chciała mu nic mówić nawet gdy czuła zapach perfum innej kobiety i gdy słyszała jak flirtował z kimś w drugim pokoju przez telefon. Pewnego ranka powiedział do niej „Ewunia” i nawet nie zwrócił na to najmniejszej uwagi.
Maleńkie mieszkanie, zbyt mała pensja - wiedziała, że ma wielkie szczęście, że ją zatrudniono, gdyż nie miała żadnego doświadczenia zawodowego. Kasia wiedziała, że nie ma innego wyjścia! Ledwo starczało jej sił dla córki i syna, dawno już zrezygnowała z własnego życia. Jednak była zdezorientowana w chwili, gdy ktoś położył na jej kasie piękny bukiet.
- To dla Pani! Tak bardzo chcę sprawić, żeby Pani się uśmiechnęła. Może bukiet kwiatów mi w tym pomoże - powiedział z zakłopotaniem mężczyzna w wieku około trzydziestu pięciu lat.
Ten mężczyzna był ich stałym klientem. Zawsze kupował to samo: kiełbasę, sos, kawę, chleb i pierogi.
- Mam na imię Andrzej! Wygląda na to, że Pani zmiana dobiega końca, więc proszę mi pozwolić odprowadzić Panią do domu.
Przez długi czas Kasia nie mogła uwierzyć, że mężczyzna może mieć poważne zamiary wobec kobiety z dwójką dzieci. Zdawała sobie sprawę, że ich własny ojciec nie chce mieć z nimi nic wspólnego, gdyż w ciągu ostatniego roku ani razu nie zadzwonił do nich, a tu zupełnie obcy mężczyzna. Nie wytrzymała i powiedziała:
- Proszę Pana, mam dwójkę dzieci!
- Świetnie, więc w ten weekend możemy pójść do Zoo - odpowiedział mężczyzna.
Kasia była zdezorientowana i nie wiedziała co powiedzieć. Nie mogła uwierzyć, że zupełnie obcy mężczyzna może tak chętnie zaopiekować się jej dziećmi. To on nauczył jej syna grać w warcaby, a córkę jeździć na łyżwach. To on wstawał w nocy i szedł do apteki, jeśli jej dzieci były chore. Chciała zakończyć z nim związek, ale on powiedział do niej:
- Czy naprawdę myślisz, że mógłbym zrezygnować z Ciebie? Czy zostaniesz moją żoną?
Kasia jest żoną Andrzeja od ponad pięciu lat. W końcu urodziło im się jeszcze dwoje dzieci, a wszyscy ich sąsiedzi i znajomi mówią, że wszystkie ich dzieci są bardzo podobne do ojca!
- Wiesz, że faktycznie wszystkie są podobne do Ciebie! Może to dlatego, że tak bardzo je kochasz.
- Oczywiście kochanie, że bardzo je wszystkie kocham, ponieważ to Ty je urodziłaś!
Główne zdjęcie: google