Paulina ostatni raz wygładziła swoją sukienkę. Dziś był najważniejszy dzień w ciągu ostatnich 21 lat.
Jej syn, Krzysztof, żenił się! I to nie z byle jaką dziewczyną. Nie!
Jego żona była dobrze wychowana i inteligentna. I do tego taka piękna!
- Mamo, zbieraj się. Samochód już czeka!
- Idę synku. Idę!
Zamykając pokój na klucz, Paulina ukradkiem popatrzyła na swoich współlokatorów.
Tłoczyli się przy drzwiach wejściowych i z zazdrosnym błyskiem w oku obserwowali całe zajście. Choć na ich twarzach wypisana była radość, to nie maskowali się za dobrze.
- Chodź, pomogę ci.
Krzysztof usadził mamę na tyłach mercedesa, a sam usiadł z przodu.
- Ruszajmy - zażądał podekscytowany świeżo upieczony mąż.
Pół roku później
Krzysiek stał na wycieraczce w nieznanym, pięknym mieszkaniu. Obok stała nieśmiało mama.
- Więc po co mnie tu przyprowadziłeś, synu?
- To jest teraz twoje mieszkanie!
- Ale jak to moje? - Paulina prawie się przewróciła.
- Kupiłem je dla ciebie. A raczej my kupiliśmy.
- Po co? A wy...?
- My mamy dom. Rodzice Olki pozwolili nam tam mieszkać. I jest nam tam o wiele wygodniej.
- Ale.... Za co je kupiliście?
- Wzięliśmy kredyt. I pomyśleliśmy, że spełnimy twoje marzenie i będziemy go spłacać.
- Dziękuję, kochany. I powiedz Oli, że bardzo dziękuję!
- Przekażę.
- Krzysiu, a te meble? Należą do poprzedniego właściciela? Zabiera je z powrotem?
- Nie, to twoje meble. Poprzedni właściciele sprzedali mieszkanie w pełni umeblowane.
- No co ty! Te meble... Są warte pół mieszkania!
- Nie przesadzaj, nie pół, oczywiście. Ale są porządne, na pewno ci długo posłużą. Jutro przyjedzie ekipa przeprowadzkowa i wszystko tu przeniesie. Tu są klucze do mieszkania.
- Dziękuję, z całego serca. Bardzo dziękuję tobie i Oli.
I tak matka zaczęła się zadomawiać, coraz bardziej zakochując się w mieszkaniu, w domu, w okolicy.
Zaprzyjaźniła się z sąsiadami, a bliskość największego parku dawała jej możliwość spacerów w ciepłe wieczory.
Nie przepisywali mieszkania na mamę - więcej przywilejów i świadczeń przysługiwało jej tam, gdzie była wcześniej zameldowana.
Mieszkając w nowym miejscu, kobieta wręcz rozkwitła i odmłodniała. W każdej rozmowie serdecznie dziękowała synowi i synowej.
Kiedy na horyzoncie pojawiły się pierwsze rodzinne problemy, nie pozostawała z boku.
Zawsze chętnie doradzała i pomagała zagasić małżeńskie pożary.
Zapraszała nawet Olę do mieszkania na rozmowy od serca.
I to pomagało. Pomimo tego, że młodzi ludzie często się kłócili, z pomocą rodziców para szybko się godziła i ruszała dalej.
Ale rok później Krzysztof podczas jednej z tradycyjnych niedzielnych rozmów przekazał matce smutną wiadomość:
- Rozwodzimy się.
Paulina zamarła w miejscu.
- Jak to się rozwodzicie?
- Nie możemy być razem, wiesz? Próbowaliśmy już wszystkiego. Chodziliśmy na terapię. Próbowaliśmy żyć osobno, żeby "zakochać się w sobie na nowo". Nic nie działa. Nie ma innego wyjścia.
- Przykro mi, synu.
Krzysztof siedział jak w transie. Bardzo cicho mruknął:
- Będziesz musiała się wyprowadzić, mamo.
Paulina przytaknęła z zakłopotaniem. Spodziewała się tego.
Ale przypominając sobie coś, zapytała:
- A pieniądze?
- Jakie pieniądze? Mieszkanie jest zarejestrowane na ciotkę Oli.
- Jak to na ciotkę? Dlaczego?
- Bo to były jej pieniądze. To ona dała nam pożyczkę. A Ola zaproponowała, żebyś ty się tu wprowadziła.
- Czyli kredyt nie był z banku?
- Nie. Po prostu dawaliśmy pieniądze jej cioci. Tak jak raty. Bez pokwitowań, oczywiście. A kiedy wszystko byśmy spłacili, mieszkanie byłoby nasze.
- Więc niech ta ciotka odda ci twoją część pieniędzy.
- Nie ma opcji. Dawaliśmy jej z naszych wspólnych pieniędzy.
- No ale jakoś można te pieniądze odzyskać?
- Obawiam się, że nie. I będziesz musiała się wyprowadzić - przypomniał Krzysztof.
- Zrozumiałam. Jak do tego doszło?
- Przepraszam, mamo. Chciałem dobrze. Chciałem, żebyś wreszcie zamieszkała we własnym mieszkaniu.
- Mleko się rozlało. Gdybyś powiedział mi wcześniej, że mieszkanie nie jest wasze, to nie przyzwyczajałabym się tak.
- Jeszcze raz przepraszam!
Paulina jeszcze długo siedziała w mieszkaniu, które urządziła, a które według dokumentów wcale nie było jej.
Główne zdjęcie: zerkalo.cc
Było jej żal. Syna. Siebie. Życia. Wszystkiego.