Moja teściowa jest prawdziwą superbohaterką. Gdy miała 50 lat była już staruszką, lecz w wieku 56 lat nagle poczuła się młoda i pełna energii. Kiedy urodziło się nasze dziecko, nie miała sił, żeby się nim opiekować, ale kiedy urodziła jej córka, którą kocha, nagle znalazła dość sił i energii.
Kiedy mój mąż wszystko sobie uświadomił, postanowiliśmy nie pomagać już więcej, gdyż ukochana córeczka ma mamusię, która jest pełna energii i chętnie pomoże we wszystkim.
Wzięliśmy ślub, a rok później zaszłam w ciążę. Wzięliśmy kredyt hipoteczny i urodziło nam się dziecko, choć oczywiście chciałabym najpierw trochę zaoszczędzić, ale wiadomo, że jest jak jest.
Kiedy masz dziecko i żyjesz tylko z jednej pensji, to jest to bardzo trudne. Ale radziliśmy sobie, ponieważ mój mąż miał dobrą pracę, a nasza rodzina starała się nam pomagać.
Czasami angażowałam swoją mamę do pomocy przy dziecku, ale nie zwracałam się z prośbą do teściowej. Co najwyżej wpadała ona do nas na chwilę, bawiła się z dzieckiem i wracała do swojego domu.
Wszystko było dobrze, dopóki nie pojawiły się pewne problemy w pracy mojego męża. Dosyć często wypłaty były opóźnione, albo mógł dostać niższą premię, a my nie mogliśmy sobie na to pozwolić, mieliśmy przecież kredyt hipoteczny. W miarę upływu czasu było tylko gorzej.
Uznaliśmy z mężem, że nadszedł czas na zmianę pracy. Nie miał zbyt wiele czasu na poszukiwanie, więc podjął pierwszą lepszą pracę. Oczywiście, gdybym mogła pracować, byłoby nam o wiele łatwiej, ale to on jako jedyny w naszej rodzinie pracował.
Mój syn szybko dorastał, ale wciąż musiałam się nim opiekować, co oczywiście wywierało na mnie presję. Zwróciłam się z prośbą do mamy i razem postanowiłyśmy, że moja mama i teściowa będą na zmianę opiekować się naszym dzieckiem. Mama po swojej pracy będzie siedziała w domu z wnukiem.
Moja teściowa jest emerytką, więc jedynie dorabia sobie do emerytury. Gdyby chciała, to mogłaby bez problemu zmienić swój grafik, żeby pomóc nam z dzieckiem, posiedzieć z nim do wieczora, a potem my z mężem wrócilibyśmy do domu.
Gdyby wszystko się udało, moglibyśmy normalnie żyć, wtedy mój mąż miałby szanse znaleźć lepszą pracę dla siebie.
Jednak wszystko się zmieniło, gdy zaczęliśmy rozmawiać z teściową. Powiedziała, że w tym wieku już nie da rady, ma problemy zdrowotne. Powiedziała, że lepiej wymyśleć co innego i nie liczyć na to, że ona będzie pomagała.
Mimo to znaleźliśmy wyjście z sytuacji. Dostałam pracę w sklepie, lecz bez podpisania umowy. Kierowniczką sklepu była koleżanka mojej mamy, to ona załatwiła mi pracę w taki sposób, jakby moja mama pracowała. Nie bardzo mi to odpowiadało, ale nie mieliśmy innego wyjścia.
Trwało to cały rok, aż mój mąż znalazł dobrą, dobrze opłacaną pracę, a ja mogłam wrócić na urlop macierzyński, dzięki czemu moja mama mogła odpocząć. Teraz siedziałam w domu z dzieckiem, aż dziecko poszło do przedszkola.
Szczerze mówiąc już wtedy miałam pretensje do matki męża, ale nie mówiłam tego otwarcie i nie pokazywałam to w żaden sposób. Mój mąż nie przejmował się tym, nadal jej pomagał. Potrafiła namówić męża by jej pomógł nie tylko w weekend, ale w każdej chwili, gdy tylko coś wymagało naprawy, mówiąc, że jest już w starszym wieku i nie poradzi sobie sama.
Mój mąż nie jest jedynakiem w rodzinie. Ma siostrę, która od dawna mieszka z partnerem, z którym niedawno wzięli ślub, ale jej mąż stanowczo odmawiał pomocy teściowej. Kiedyś przynajmniej mówiła, że po prostu nie czuje się komfortowo prosząc o pomoc obcą osobę, ale później przerzuciła wszystkie obowiązki na mojego męża.
Mniej więcej rok temu siostra mojego męża urodziła dziecko. I co myślicie, teraz teściowa jej pomaga z dzieckiem. Oczywiście córka potrzebuje pomocy, przecież nie poradzi sobie sama. Teraz, gdy córka zaczęła pracować, to właśnie teściowa opiekuje się dzieckiem. Warto wspomnieć o tym, że jeszcze 5 lat temu była taka stara i nie miała ani sił, ani energii, żeby nam pomóc.
Mojemu mężowi w ogóle nie spodobało się takie zachowanie matki, którą tak często próbował usprawiedliwić. Powiedział jej o wszystkim i doczekał się następującej odpowiedzi: przecież nie mogłam zostawić córki na pastwę losu, zrozum mnie.
W przypadku naszej sytuacji, to dobrze nam się układało, a ja chodziłam po salonach kosmetycznych i spa, spędzałam czas z koleżankami.
Postanowiliśmy, że ani ja, ani mój mąż, nie będziemy jej pomagać. Niech pomaga jej córka.
Główne zdjęcie: youtube