- Czy twoi rodzice zwariowali? Każdy człowiek byłby wdzięczny za taką możliwość. Cztery pokoje, gotowe jedzenie, nie muszą się martwić - zauważyła z pretensją Natalia.
- Uważaj na to, co mówisz! - powiedział Kamil.
- Czyż to nie jest prawda? W mieszkaniu jest wszystko co potrzebne, a oni nie chcą nawet nauczyć się korzystać ze sprzętów AGD. Wszystko im nie odpowiada. Ciągle są niezadowoleni - dodaje żona.
Kamil nie zwracał uwagi na jej próżne gadanie. Owszem, ostatnio zauważył, że z jego rodzicami dzieje się coś dziwnego. Kiedyś byli radośni, aktywni, a teraz... Czy on zrobił coś złego? Może mają problemy ze zdrowiem? Chciał im podziękować za beztroskie dzieciństwo. Zabrał ich z wioski, kupuje dla nich wszystko, a oni się smucą.
Mama z ojcem nie bardzo chcieli się przeprowadzać, ale syn namówił. Postanowili nie sprzedawać domu na wsi, gdyż nie brakowało pieniędzy. Przez bardzo długi czas się zastanawiał, aż w końcu postanowił porozmawiać z mamą.
Piotr i Agnieszka naprawdę nie byli zadowoleni z życia w nowym budynku. Wszyscy są tutaj zapracowani, młodzi i mają swoje problemy. Ich sąsiedzi dzielili się wszystkim, rozmawiali między sobą, dzieci na podwórku śmiały się, ale tutaj jest zupełnie inaczej.
Mimo tego, że syn kupił ojcu nowy samochód, to on nie spieszył się, żeby nim jeździć, ponieważ się bał. Wszystko tu jest nowe, nieznane, mnóstwo znaków i skrzyżowań. Poza tym jak szybko jechały samochody! Rodzice patrzyli na mieszkanie, które sprezentował im Kamil, ale ciągle myśleli o swoim domu na wsi.
- Jak się mają Becia z Jackiem? Pewnie zbiory były dobre w tym roku, gdyż dużo padało. Nasza brzoza pewnie jest smutna. Nie zdążyliśmy zebrać malin, bardzo mi się chce dżemu z malin - mówiła cicho Agnieszka.
- Wystarczy, dusza mnie boli - krzyknął Piotr i otarł łzę z policzka.
- Czy ty również tęsknisz za naszym życiem na wsi? Nie powinniśmy byli się zgadzać na przeprowadzkę, ale nasz syn chciał jak najlepiej. Nie chcieliśmy go urazić, przecież robi dla nas wszystko.
- Kiedy ostatni raz go widziałaś? Mieszka po drugiej stronie ulicy i nie może znaleźć dla nas wolnego czasu. Synowa zaś ma do nas pretensje. Nie ma ochoty słuchać naszych opowieści o cukiniach, nawozie, dżemie malinowym.
- Życie w mieście chyba nie jest dla nas. Nie poradzimy tu sobie, kochanie. Co noc śni mi się nasz dom, nie mogę już dłużej tego znosić.
W tym momencie przyszedł Kamil. Przyniósł jedzenie i prezenty dla rodziców. Od razu zauważył, że rodzice są smutni i postanowił porozmawiać z nimi szczerze.
- Chcemy wyjechać, synu. Nie chcemy tu mieszkać, wracamy do domu. Nie mamy już sił. Chcemy zając się ogrodem. Tu wszystko jest piękne, ale źle się czujemy - powiedział Piotr.
- Nie rozumiem was, ale to wasza decyzja. Za tydzień pomogę z przeprowadzką.
Nie rozumiał, jak można było chcieć wrócić na wieś, mając do dyspozycji komfortowe mieszkanie. Nie mógł mieszkać na wsi, nudziło mu się tam, lecz matka z ojcem nie potrafili tu mieszkać.
- Może jutro znalazłbyś czas? Czy będziesz zajęty?
- Możemy jutro, jeśli tego chcecie.
Czy rodzice byli smutni przez to, że chcieli wrócić do swojego domku na wsi? Czy oni naprawdę zwariowali? Dlaczego nie podoba im się takie życie? Nikt by mi nie uwierzył. Ale to przecież był ich wybór, więc Kamil nawet nie próbował ich namówić zostać w mieście.
Piotr i Agnieszka natychmiast przestali się smucić i zaczęli pakować swoje rzeczy do walizek. Przez całą noc rozmawiali o tym, co posadzą, kogo odwiedzą, jaką herbatę zrobią po przyjeździe. Byli najszczęśliwsi, ponieważ dom jest tam, gdzie jest serce.
Główne zdjęcie: youtube