Elżbieta płakała na ślubie syna: nie takiej synowej chciała. I choćby nie wiem jak bardzo przekonywała syna, że to nie jest kobieta odpowiednia dla niego, wszystko na próżno. Marek zawsze był upartym synem i robił wszystko tak, jak uważał za słuszne. Jego relacje z matką były napięte. Widywali się rzadko, ale często się kłócili. Oboje z charakterem i własnym punktem widzenia.

- Przecież ona nie dorasta do pięt mojemu Mareczkowi - mówiła Elżbieta swoim krewnym, szlochając. - Oczywiście, jak może dorastać mu do pięt, skoro jest trzy lata starsza od Marka i ma dziecko. „Jeszcze nie wiadomo czyje” - tak mówiła Elżbieta. Marzyła o młodziutkiej pannie młodej, którą sama mogłaby nauczyć życia z jej synem, a tu proszę...

Angelika wiedziała, że przyszła teściowa nie pochwalała wyboru syna, ale miała nadzieję, że z czasem relacje się poprawią. I naprawdę robiła wiele, by zadowolić nie tylko męża, ale i teściową. W domu zawsze panował porządek, jedzenie było ugotowane, dbała o Marka, prasowała mu.

Sama kupowała wszystkie prezenty teściowej, a potem mówiła, że są od Marka. Jeśli ugotowała coś pysznego, to pilnowała, żeby przekazać to teściowej przez jej męża. Kazała mężowi odwiedzać matkę i dawać jej prezenty. I surowo zabroniła mu kłócić się z matką, mówiąc, że w rodzinie musi być spokój. Nawet jeśli teściowa zaczęła pouczać Angelikę, ta słuchała spokojnie i nigdy nie powiedziałaby słowa przeciwko niej.

- Ta żmija wie, że nie jest godna mojego Marka, więc siedzi cicho, jak mysz pod miotłą - mruknęła z irytacją Elżbieta.

Jednak stosunki Elżbiety z synem rzeczywiście się poprawiły. Był bardziej milczący, przynosił smakołyki i dawał prezenty, co nigdy wcześniej nie miało miejsca. Elżbieta powinna być zadowolona, ale nadal "nie lubiła" synowej. A to, że stosunki z synem się poprawiły, przypisywała sobie:

- Pomieszkał z dala ode mnie i zrozumiał, że nie ma nikogo droższego od matki. Natychmiast zaczął dawać mi prezenty i dbać o mnie. Widać, że nie układa mu się z żoną. Pewnie zaczęła pokazywać swoje prawdziwe kolory. Powoli będę mu otwierać oczy, żeby zobaczył co sobie do domu sprowadził. I to jeszcze z cudzym dzieckiem. Może zmądrzeje i znajdzie sobie fajną dziewczynę.

Trzy lata później, za sprawą modlitw Elżbiety, Marek poznał "pannę o czystej niebiańskiej urodzie". I zrozumiał: Angelika w ogóle do niego nie pasowała, a Asia to była wymarzona dziewczyna! I młoda, i piękna, i bez dziecka. Szybko więc rozwiódł się z Angeliką i szybko poślubił Asię.

Elżbieta trzepotała radośnie - wreszcie Mareczek pozbył się swojego węża i znalazł dobrą dziewczynę. Marzyła nawet o tym, jak nauczy ją życia, jak wychowa pod siebie wnuki i jak będzie główną kobietą w ich małym królestwie.

Elżbieta była przepełniona "swoim szczęściem", ale okazało się, że sprawy wcale nie potoczyły się tak, jak sobie zaplanowała. Jej nowa synowa nie darzyła jej sympatią. Mówiła do niej z góry, potrafiła być niegrzeczna, gdy ta służyła jej radą.

Elżbieta przestała dostawać od syna świąteczne prezenty i smakołyki. I rzadko odwiedzał matkę. A jeśli już, to zawsze był rozdrażniony, stawał na chwilę w progu i pospiesznie odchodził. Po pół roku przestał ją w ogóle odwiedzać. Bo nawet jak chce odwiedzić matkę, to Aśka się drze i jest obrażona, że "wymienił ją na swoją matkę".

- To twoja matka, dla mnie to tylko teściowa! - kłóciła się z nim Joanna. - Nie muszę jej lubić! A potem będzie cię obracała przeciwko mnie, aż się rozwiedziemy! Tak jak z twoją pierwszą żoną. Nie chcę, żebyś miał z nią cokolwiek wspólnego.

Marek sam nie był zbyt chętny do komunikowania się z matką. Czasami tęsknił za Angeliką i jej synem. Raz nawet pojechał do niej. Gdy był pijany i pomylił adresy. W domu, jak zawsze, unosił się zapach jedzenia. I ten wyjątkowy zapach komfortu i spokoju. Chciał znów wejść do ich małego świata, ale Angelika postawiła mu sprawę jasno: "Zakaz wstępu".

A Elżbieta była gorzko rozczarowana swoją nową synową. I synem też. Teraz mogła je porównać i zrozumiała, że Angelika była dobrą żoną i synową.

- Gdybym wiedziała, że ta Aśka będzie taką żmiją - skarżyła się krewnym - już by lepiej żył z tą Angeliką. Z niej przynajmniej był jakiś pożytek, a ta... Siedem nieszczęść z nią!

Elżbieta nie traciła jednak nadziei i codziennie modliła się, by Marek znalazł sobie dobrą żonę zamiast tych wszystkich...

Główne zdjęcie: youtube

var adsinserter = adsinserter || {}; adsinserter.tags = ['fullads'];