Mam dwoje wnucząt: 8 i 5 lat. Szczerze mówiąc, nie przepadam za opieką nad nimi, a ich rodzice radzą sobie sami. Tak się składa, że syna wychowywałam sama, więc zmęczyły mnie wieczne obowiązki.
W młodości nie grzeszyłam urodą, więc związałam się z pierwszym lepszym i zaszłam z nim w ciążę. Czasy były inne. On oczywiście uciekł, a ja płakałam w poduszkę. Pomogli mi wtedy rodzice, bez nich bym sobie nie poradziła.
Nie mogę powiedzieć, że lubię dzieci. Zaczęłam cieszyć się macierzyństwem dopiero, gdy mój syn skończył 15 lat. Staliśmy się sobie bardzo bliscy. Żyliśmy sami we dwoje, a ja nie odważyłam się na poważny związek z mężczyzną. Teraz mieszkanie i domek za miastem są całkowicie moje, bo rodzice zmarli, a syn się ożenił.
Lubię moją małą samotnię, a syn z synową zwalają mi wnuki na głowę. Są przyzwyczajone do wakacji za miastem z pradziadkami, więc zabierz je do siebie - tak mi mówili. Początkowo odmawiałam, ale potem uległam. Wystarczyły mi dokładnie dwa tygodnie. Moje kapryśne i niesforne wnuki wyprowadziły mnie z równowagi. Próbowałam nawiązać z nimi kontakt, negocjować, ale nie udawało mi się.
Wspólne spędzanie czasu było jak piekło. Wnuczka uciekła z domu, wnuk prawie zabił mi kota. Cały ogród i moje grządki zostały zrujnowane. Okazało się, że słaba ze mnie babcia, więc zadzwoniłam do teściów syna, żebym oni wzięli do siebie dzieci. Powiedzieli, że pracują, nie mają czasu. Ale ponieważ ja już byłam na skraju wytrzymania, to i tak odwiozłam wnuków. Mama synowej ma z nimi lepszy kontakt, zna się na nich, więc może się nimi zająć. Oczywiście teściowie się na mnie obrazili, zadzwonili do dzieci i kazali im wracać z wakacji.
Oczywiście wszyscy zrobili ze mnie czarny charakter, bo nie radziłam sobie z dwójką małych dzieci. Zepsułam wakacje, zmusiłam drugich teściów do opieki nad wnukami, chociaż mieli dużo pracy. Ostrzegałam wszystkich, że jestem złą babcią, dlaczego nikt mnie nie posłuchał? Dzwoniłam za każdym razem, gdy coś się działo, ale za każdym razem słyszałam: „Musisz być bardziej stanowcza!”. Jestem łagodną osobą, nie potrafię krzyczeć na dzieci. Teraz nikt nie chce ze mną rozmawiać. Czy to naprawdę moja wina?
Główne zdjęcie: youtube