- ...Ciąża naszej Wiktorii przebiegała w prawidłowy sposób! - Czterdziestoośmioletnia Aneta opowiada o swojej siostrzenicy.
- Żadnych problemów, dobre wyniki badań, nie ma na co narzekać. Jednak podczas porodu coś poszło nie tak. Decyzja o cesarskim cięciu, dziecko na oddziale intensywnej terapii, Wiktoria też na początku nie czuła się najlepiej. Byliśmy zestresowani! Na szczęście teraz wszystko jest w porządku. Dziecko ma już cztery tygodnie, od dziesięciu dni już są w domu. Dziś rano dzwoni do mnie moja siostra Oliwia, matka Wiktorii. Ona płakała!
- Czy dziecku coś się stało?
- Nie, z dzieckiem wszystko w porządku! Chodzi o zięcia, tego drania... Przepraszam, nie chcę mówić brzydkich słów, ale nie potrafię inaczej zachować się w zaistniałej sytuacji. Wczoraj wieczorem wrócił do domu nawalony, powiedział, że ma dość tego wszystkiego, łącznie z ciągle niezadowoloną miną Wiktorii i wrzeszczącym przez cały czas dzieckiem, i poszedł... balować! Powiedział do Wiktorii – „Nie potrzebujesz dziecka, nie radzisz sobie. Zrzeknij się go, oddaj do domu dziecka. Tak będzie lepiej dla wszystkich...”. Jak tak można? Minęło dopiero dziesięć dni, odkąd mężczyzna został ojcem długo wyczekiwanego syna, natomiast już zdążył się zmęczyć. Co będzie dalej? Nie mogę nawet nic doradzić siostrze, ponieważ jestem w szoku! Jedyne co ciśnie mi się na usta, to zabrać córkę do siebie, ponieważ to nie jest prawdziwa rodzina, a już na pewno nie mąż i nie ojciec!
...Wiktoria i jej mąż Radek mają po trzydzieści dwa lata i są razem od dłuższego czasu. Jednak nie śpieszyli się z posiadaniem dzieci. Żyli dla siebie, pracowali i budowali karierę. Pragnęli mieć przynajmniej jedno dziecko. Kupili mieszkanie i samochód, podróżowali po świecie, zbudowali karierę, a po trzydziestce wykonali różne badania i spokojnie zaczęli planować ciążę.
Wiktoria długo nie mogła zajść w ciążę, ale młoda para nie poddawała się panice i nie chodziła ciągle do lekarzy, mówiąc, że pewnie nie nadszedł jeszcze odpowiedni moment. W rezultacie niecały rok temu w końcu uszczęśliwili całą rodzinę: spodziewają się dziecka!
- Wszyscy byli szczęśliwi, to było pierwsze dziecko w naszej rodzinie od wielu lat!
- Co w przypadku pary? Czy Wiktoria i Radek byli szczęśliwi?
- Zrozumiałam, do czego zmierzasz. Bardzo się cieszyli, zwłaszcza Radek. Generalnie zachowywał się idealnie. Chciał mieć syna! Sam zawoził próbki do laboratorium, pytał o wszystko, rozmawiał z brzuchem - to jest teraz modne. Jeździł razem z Wiktorią na USG, chciał być z nią przy porodzie, ale nie udało się. Zgubili wyniki jakichś badań, a potem nagła decyzja o cesarskim cięciu i jego obecność nie wchodziła w grę... Kiedy plan uległ zmianie, to był bardzo zestresowany, nie mógł spać w nocy, cały czas był w szpitalu. W domu przez pierwsze dni też zachowywał się wspaniale. Jednak teraz wszystko się zmieniło. Czy to jest normalne? Najlepsze jest to, że rano moja siostra zadzwoniła do matki zięcia. Ona uważa, że jej syn ma rację i to wszystko jest winą naszej Wiktorii!
***
- Szczerze mówiąc, jestem przerażona zachowaniem mojej synowej! - mówi pięćdziesięcioośmioletnia Pani Ewa, teściowa Wiktorii. - Znam ją od dawna, jednak zawsze uważałam ją za rozsądną osobę. Zdawało się, że chce dziecka, urodziła w dojrzałym wieku, a nie w wieku siedemnastu lat. Owszem, były pewne komplikacje, ale to nic strasznego! Najważniejsze, że teraz wszystko jest w porządku... Jednak Wiktoria bardzo się zmieniła. Zachowuje się okropnie!
- Co się stało?
- Szkoda gadać! Ciągle mówi to samo – „Miałam cesarskie cięcie, jednak jestem z dzieckiem całkiem sama!”. Cały czas ma kwaśną minę. Pilnuje, żeby mąż się nie spóźniał z pracy. Pewnego dnia spóźnił się o siedem minut - była kłótnia! „Gdzie byłeś, przecież jestem tu sama z dzieckiem po cesarce, ledwo chodzę, a ty sobie spacerujesz!”. No pewnie, sporo rzeczy mógł zrobić w ciągu tych siedmiu minut... Przekazuje dziecko mężowi i idzie do innego pokoju. Czyli radź sobie sam.
Radek, według tego, co mówi jego matka, był chętny do pomocy żonie przy dziecku i robił to dobrze. Ale opiekowanie się dzieckiem od godziny dziewiętnastej do siódmej rano to lekka przesada. Musiał przecież jeszcze pracować. Tak, przez pierwsze kilka dni nikt nie robił problemu - młody ojciec, nie wysypia się. Tyle że tak dłużej być nie mogło.
- Wszyscy się martwią o nią, lecz ona jest ciągle niezadowolona... Wbiła sobie do głowy, że nie może podnieść dziecka, ponieważ miała cesarskie cięcie. Mówię jej - co to za bzdury? Gdyby tak było, ludzkość by wymarła! Kobiety są wypisywane ze szpitala położniczego i zaczynają od razu opiekować się dzieckiem - myją, karmią, przebierają, spacerują. Przecież dziecko waży tylko trzy kilo, więc w czym problem? Poza tym minął miesiąc od cesarskiego cięcia! Wychowali księżniczkę, która nie potrafi radzić sobie w życiu!
- Popatrz na swojego syna! - odparła matka Wiktorii. - Minęło zaledwie dziesięć dni, a on już jest wykończony. Ojciec! Dziecko chce oddać do sierocińca!
- Przecież powiedział Wiktorii o sierocińcu, żeby zaczęła coś robić, przemyślała swoje zachowanie! - Pani Ewa wzrusza ramionami. - Uważam, że postąpił słusznie. Może się zastanowi i przemyśli swoje zachowanie. Czas dorosnąć, przecież jest matką...
Główne zdjęcie: zerkalo.cc