Teresa mieszka po drugiej stronie ulicy. Przyjaźnimy się z nią od wielu lat. Ona wie o mnie absolutnie wszystko, podobnie jak ja o niej. Teresa ma trójkę dzieci. Wychowała je sama, bez męża. Kobieta poświęciła się wychowaniu dzieci. Nigdy nie wyszła ponownie za mąż.
Jej dzieci mieszkają w różnych zakątkach kraju. Rzadko przyjeżdżają do niej. Teresa kupiła telefon, aby z nimi rozmawiać, ale nie mają na to ciągle czasu.
Teresa spędza wieczory samotnie. W ciągu dnia zajmuje się ogrodem lub robi porządek na podwórku. Ciągle obserwuję moją przyjaciółkę. Wydaje mi się, że bardzo często jest smutna.
Moja córka cały czas mnie odwiedza. Spędza u mnie każdy weekend.
- Teresa przyszła w sobotę z ciastkami. Chciała usiąść i porozmawiać. Zaprosiłyśmy ją z Martą do środka. Teresa zawstydziła się i uciekła do domu. Zauważyłam, że jest smutna. Tego dnia zrozumiałam, że nie chodziło o wstyd.
Ostatnio Teresa się rozchmurzyła. Dzieci obiecały, że przyjadą, wszystkie razem! Przyjaciółka była radosna, ciągle coś robiła na podwórku. Starała się doprowadzić wszystko do porządku. Sprzątała podwórko przez pierwszą połowę dnia. Po południu wróciła do domu. Okna w kuchni były otwarte, więc zapewne gotowała.
Godzina dziewiętnasta. Na podwórku nie było nikogo. Przyjaciółka co dwadzieścia minut wychodziła na podwórko i wypatrywała dzieci. Na zewnątrz było cicho, nawet koty nie przechadzały się. Teresa westchnęła ciężko i wróciła do domu.
Było już po dwudziestej. Nikt nie przyjechał. Wskazówka zegara powoli zbliżała się do dwudziestej pierwszej. Martwiłam się o przyjaciółkę. Przestała wychodzić. W środku było ciemno.
Zapukałam do Teresy. Przybiegła kilka sekund później. Na jej twarzy pojawił się uśmiech. Kiedy mnie zobaczyła, to od razu się zasmuciła.
- Przepraszam, Basiu. Spodziewałam się innych gości. Nie obrażaj się. - Teresa przeprosiła.
Złapałam przyjaciółkę za rękę i weszłam do domu. Zrobiłam herbatę, a Teresa pokroiła szarlotkę. Ten wieczór spędziłam z przyjaciółką. Tęskniła za dziećmi. Obiecały, że przyjadą. Teresa czekała, wszystko przygotowała. Zapomniały o swojej starej matce. Nie chciałam zostawiać przyjaciółki samej, lecz musiałam.
Rano Teresa przyszła do mnie na śniadanie. Nie przeszkadzało mi to. Była bardzo smutna. Prawie nie spała przez całą noc.
Teresa ze smutkiem spojrzała na swój kubek.
- Co mam zrobić z całym jedzenie? - zapytała przyjaciółka.
Nie zdążyłam nic powiedzieć. Moją uwagę przykuł podjeżdżający samochód. Zatrzymał się przed bramą domu przyjaciółki.
- Jak to co? Karmić gości! - Powiedziałam do przyjaciółki i wskazałam na okno.
Teresa podeszła do okna. Zaczęła się uśmiechać.
- Przyjechały! Doczekałam się! - Teresa krzyknęła z radości.
Główne zdjęcie: youtube