- Myślę, że nie ma sensu wychowywać cudzych dzieci, bo to niewdzięczna praca. Córka mnie nie słucha, wszystko robi po swojemu. I jak ja mam jej pomóc? Ona jest zupełnie "zielona", nawet dyplomu w rękach nie ma - mówi Anastazja.
Los tak chciał, że Anastazja tylko raz została mamą, ale musiała wychować również pasierba. Było bardzo ciężko. Jego rodzona matka była w trudnej sytuacji materialnej: tułała się po wynajętych mieszkaniach i oszczędzała na czym mogła.
Adaś, pasierb kobiety, często chorował, więc to również podkopywało ich sytuację finansową.
Jego rodzona matka rzadko o nim myślała, a alimenty nie wchodziły w grę. Początkowo wędrował od ojca do matki, a kiedy Anastazja urodziła córkę, w końcu zamieszkał z nimi.
Było jej trudno z dwójką dzieci. Zapisała Adama do szkoły, zameldowała go, zaprowadziła do lekarza i zajęła jego wychowaniem. Mąż prawie zawsze był w pracy - nie można było liczyć na jego pomoc.
Ogólnie rzecz biorąc, chłopcem zajmowała się macocha. Chłopiec buntował się i nie szanował jej, ponieważ chciał, aby jego matka i ojciec mieszkali razem. Żona nie skarżyła się mężowi, ponieważ było to bezcelowe. Anastazja starała się sama rozwiązać wszystkie kwestie związane z wybrykami pasierba.
Jakoś już udało jej się znaleźć wspólny język z Adasiem, ale potem spotkał się ze swoją matką i wszystko zaczęło się od nowa. Przekabaciła go na swoją stronę i insynuowała, że macocha jest winna separacji rodziców. Obwiniała ją za wszystkie kłopoty, w tym biedę i niski standard życia.
Ojciec i Anastazja sto razy tłumaczyli pasierbowi, że poznali się po rozwodzie, ale z jakiegoś powodu bardziej wierzył matce. Pomimo takich trudności, do dziesiątych urodzin chłopca udało się zażegnać wszystkie konflikty.
Nowa runda wściekłości na Anastazję pojawiła się, kiedy był nastolatkiem. Co gorsza, chłopiec zaczął kraść. Celowo grzebał w torbie macochy, bo wiedział, że nie poskarży się ojcu. Nie karała go szczególnie za takie rzeczy - po prostu odebrała mu kieszonkowe. A jego własna matka pogłaskała syna po głowie i powiedziała mu, że macocha go nie kocha. Zrozumiałaby i wybaczyła mu, zamiast wymyślać jakieś kary.
Kiedy Adam odszedł na służbę, Anastazja sama wypiła butelkę wina - oczywiście ze szczęścia. Przez 10 lat wychowywała cudze dziecko i nie usłyszała słowa wdzięczności.
- Starałam się nie rozdzielać córki i pasierba. Kupowałam im wszystko to samo, poświęcałam dużo uwagi, karałam oboje, jeśli zrobili coś złego. Myślę, że gdyby nie jego matka, wszystko byłoby w porządku. Od niej Adam zawsze wracał nieswój - westchnęła Anastazja.
Po wojsku pasierb wprowadził się do wynajętego mieszkania, a potem wziął kredyt hipoteczny. Zabrał ze sobą matkę, ale nawet nie zadzwonił do ojca. O siostrze nawet nie pomyślał - mówi, że są sobie obcy.
Niedawno córka Anastazji postanowiła wyjść za mąż. Tylko jej matka nie jest zadowolona z jej wyboru - 30-letniego mężczyzny z dwoma "przylepami". Matka dzieci lubi wypić, więc są one głównie na głowie ojca. W jego mieszkaniu dzieci mają nawet swój pokój.
- Widziała, co się u nas działo. Czy naprawdę chce powtórzyć ten los? Wychowywanie cudzych dzieci to niewdzięczne zadanie, niewarte wysiłku. Nie chcę, żeby moja córka cierpiała tak jak ja. Ale ona jest uparta, nie chce mnie słuchać. Powinna skończyć studia, a nie niańczyć cudze dzieci. Dlaczego miałaby chcieć wyjść za mąż? Moja córka zrujnuje sobie życie - Anastazja prawie się rozpłakała.
Główne zdjęcie: youtube