- Mamo, przeprowadź się do nas! Po co masz być cały czas sama? Z nami będzie ci lepiej, będzie przyjemniej, do tego Ania będzie częściej widywać się z babcią. Mieszkasz sama w kawalerce... - wielokrotnie namawiała córka swoją mamę, Panią Bożenę.
Pani Bożena przez długi czas odmawiała. Tak, ona ma siedemdziesiąt osiem lat. Tak, mieszka w kawalerce i czasami nudzi się jej. Jej kotka zmarła rok temu, a ona nie chciała adoptować nowego zwierzaka. Ciężko jej było stracić „przyjaciółkę”. Seriale i różne programy również jej się nie podobały. Przemyślała wszystko i postanowiła, że jeśli córka znowu ją zaprosi, to się zgodzi!
No i co z tego? Wychowywała córkę praktycznie sama. Jej mąż, Michał, zmarł dawno temu, kiedy Agata była jeszcze w szkole. Jechał ciężarówką i zasnął za kierownicą...
Pani Bożena przypomniała sobie, jak musiała pracować na dwa etaty, by wychować córkę. Pamiętała również kolejki po mięso. W nocy płakała... No cóż, Agatka jest już dorosła, wyszła za mąż, urodziła córkę. Teraz można odpocząć i po prostu cieszyć się życiem....
- Agato, niech Patryk przyjedzie i zabierze mnie do was. Podjęłam decyzję. Wynajmę moje mieszkanie. Dwie studentki chcą się wprowadzić. To dobre dziewczyny. Niech mieszkają... - Pani Bożena powiedziała córce przez telefon.
- Mamo... Bardzo się cieszę! Przyjedziemy dzisiaj. Wszyscy przyjedziemy! - jej córka była zadowolona.
Następnego dnia życie Pani Bożeny się zmieniło. Mieszkała ze swoją rodziną, bliskimi ludźmi. Zamieszkała w pokoju, który został dla niej przygotowany. Córka mieszkała w czteropokojowym mieszkaniu. Pani Bożena rozwiesiła swoje rzeczy w szafie, rozłożyła na stoliku do kawy różne drobiazgi. Nie jest aż tak przytulnie. No cóż, przyzwyczaję się. Tak pomyślała, rozglądając się po pokoju.
Na początku było wspaniale. Pani Bożena cieszyła się nowym życiem, dużym telewizorem, materacem ortopedycznym, oknem z widokiem na park... Ale szczęście nie trwało zbyt długo, jedynie kilka dni. Już w piątek zaczęły się pewne problemy…
Wieczorem poczuła zapach papierosów, którego Pani Bożena nie mogła znieść. Nigdy w życiu nie piła ani nie paliła. Weszła do kuchni, a na balkonie zobaczyła swojego zięcia Patryka, który z zadowoleniem popijał piwo i jadł chipsy. Była w szoku... Postanowiła porozmawiać o tym z córką.
- Agato, co się wczoraj działo? - Rano powiedziała do córki, gdy zięcia nie było w domu.
- Mamo, co się stało? - Agata spojrzała na nią i nie wiedziała o co chodzi jej matce.
- Co się stało? Patryk palił na balkonie i pił piwo do północy! Pół nocy nie mogłam zasnąć, strasznie bolała mnie głowa! Nie do wiary! Agato, zrób coś! Chyba że... - powiedziała Pani Bożena.
- Chyba że co, mamo? Postawisz nas do kąta? Żartuję... - Agata uśmiechnęła się. - Mamo, Patryk pracuje przez cały tydzień, jako jedyny zarabia w naszej rodzinie. Chce odpocząć w piątek. Uzgodniliśmy to z nim. Piątek - relaks, sobota - rodzina i niedziela - odpoczynek. Musisz przyzwyczaić się do tego. - powiedziała Agata i wyszła z kuchni, zostawiając matkę w samotności, by kobieta zrozumiała to, co powiedziała do niej córka.
Pani Bożena była zaskoczona...
W domu, w swojej kawalerce, Pani Bożena wyobrażała sobie, jak będą spędzać czas razem. Jak będą pić herbatę i rozmawiać o różnych rzeczach. Jak będzie doradzać i krytykować młodych, czytać książki z wnuczką Anią... Okazało się, że wszystko wygląda inaczej. W dni powszednie wszyscy są w pracy lub w szkole. W weekendy jedzą co chcą. Agata zawsze jest na diecie. Patryk gotuje sobie pierogi ze sklepu, a wnuczka wydaje się jeść tylko orzeszki...
Pewnego wieczoru Patryk z Agatą się pokłócili. Najpierw głośno rozmawiali, potem zaczęli na siebie krzyczeć. Przeklinać. Pani Bożena, jeśli kiedykolwiek słyszała przekleństwa, to zawsze starała się odejść jak najdalej. Oto jej własna córka zaczęła przeklinać. Już miała wyjść z pokoju, żeby ich uciszyć, przemówić im do rozsądku, ale córka powstrzymała ją - wystarczyło, że spojrzała na matkę.
- Mamo, proszę, idź do swojego pokoju. To nie twoja sprawa. To nasza rodzina i sami sobie z tym poradzimy! - powiedziała do niej córka...
...Tej nocy Pani Bożena miała wysokie ciśnienie. Po raz pierwszy w życiu. Lekarz, który przyjechał, zapytał ją, jakie tabletki bierze na ciśnienie. Był bardzo zaskoczony, że nigdy nie zażywała żadnych leków. Jednak od teraz będzie musiała. Tak właśnie powiedział. Pani Bożena zaczęła się zastanawiać. Gdy przeprowadzała się do córki, zupełnie o tym nie myślała. A może nie brała tego pod uwagę?
Teraz coraz rzadziej wychodziła z pokoju i ze smutkiem spoglądała przez duże okno. Zaczęła mieć problemy z sercem, wysokie ciśnienie. W piątek zamykała okno, by nie docierał do niej dym. Wnuczkę widziała tylko przelotnie, częściej nawet nie Anię, tylko czubek jej głowy. Dziewczynka cały czas trzymała telefon... Pani Bożena zaczęła rzadziej wychodzić na spacery i coraz częściej leżała w łóżku z książką, której nigdy nie otworzyła. W nocy nie mogła spać...
Pewnego wieczoru zaczęła tęsknić za swoim mieszkaniem. Za starą, ale przytulną kanapą. Filiżankami do herbaty, skrzypiącą podłogą. Nagle zdała sobie sprawę, że naprawdę chce wrócić do swojego domu!
- Mamo, nie rozumiem cię! Naprawdę nie rozumiem! Czego ci brakuje? Przecież tu mamy wszystko. Teraz znów będziesz siedzieć sama w swojej kawalerce... Może zmienisz zdanie, co? - zaczęła przekonywać Agata...
- Nie, nie, nie, nie, Agatko. Wracam do domu. Już wystarczy! Mam przyjaciół, dobrych sąsiadów. Ławkę na podwórku, ciekawe książki. Lepiej przyjeżdżajcie do mnie częściej. Z Anią. I z Patrykiem, oczywiście. - powiedziała Pani Bożena.
W domu umyła podłogę, mimo że studentki zostawiły mieszkanie w idealnym stanie, gdy się wyprowadzały. Ponownie podlała kwiaty. Odłożyła wszystko na miejsce, robiąc to z wielką przyjemnością. Umieściła książki z powrotem na półce. Usiadła przy oknie, by napić się herbaty. Nalała herbatę do starej porcelanowej filiżanki.
Jak dobrze jest w domu! Jak cudownie! pomyślała Pani Bożena, rozglądając się po swojej przytulnej kuchni. Pomyślała też, że chciałaby mieć kota. Takiego małego kociaka, rudzielca! Decyzja została podjęta. Zrobi to jutro! I wyrzuci wszystkie tabletki.
Opłukała filiżankę, położyła ją na suszarce i zaczęła czytać książkę. Czytała i od czasu do czasu robiła przerwę, nasłuchując. W mieszkaniu panowała cisza. Tylko od czasu do czasu pies sąsiada na górze szczekał, tego wieczoru padało.
Czytała, a potem zasnęła z książką w rękach. Śnił jej się rudy kot i z jakiegoś powodu jej zięć - Patryk go trzymał. Uśmiechał się i coś do niej mówił... Z jakiegoś powodu poczuła się bardzo dobrze. Prawie jak wtedy, gdy była dzieckiem...
Główne zdjęcie: youtube