Niedawno mój mąż Adam zdenerwował mnie mówiąc, że w najbliższym czasie nie dostanie swojej miesięcznej premii. Ale później się okazało, że te pieniądze wydawał na spłatę kredytu za samochód swojej byłej żony.
Adam rozwiódł się ze swoją byłą kilka lat temu. Nie interesował mnie powód ich rozstania ani to, jakie relacje łączą ich teraz. Wiem tylko, że z ich małżeństwa urodziła się córka, Ania.
Mój mąż spędza z nią czas, kiedy tylko może, ale nigdy mi jej nie przedstawił. Adam płaci oczywiście alimenty jak należy i to całkiem spore. Nie mam nic przeciwko temu, w końcu to jego córka, a ja też pracuję i starcza nam na życie.
Czasem jednak, gdy mąż chce dołożyć więcej pieniędzy dla Ani, powstrzymuję go, bo to za dużo. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że chce przeznaczyć dodatkowe pieniądze nie na leczenie czy ubrania (za te rzeczy i tak płaci), ale na takie zachcianki jak hulajnoga elektryczna czy trampolina.
Do niedawna żyliśmy spokojnie i prawie się nie kłóciliśmy. Ale pewnego dnia, wrócił do domu z pracy z zasmuconą miną i powiedział: "Cześć kochanie. Od dziś możesz mnie karmić suchym chlebem".
Byłam zaskoczona takim powitaniem z jego strony i zapytałam, co się stało. Odpowiedział mi zupełnie spokojnym tonem: "Obcięli mi premię w pracy, ale nie przestanę płacić alimentów. Będziemy więc musieli oszczędzać".
Wtedy myślałam, że go zabiję. Czemu takie bzdury wygaduje? Jak mógł tak źle o mnie myśleć? Przecież ja też zarabiam, więc o co chodzi? Przejdziemy przez to razem.
Powiedziałam do męża: "W porządku, poradzimy sobie, przecież nie będziesz głodować”. Oczywiście na początku było dziwnie oszczędzać pieniądze. Żyliśmy skromnie, odmawialiśmy sobie wakacji, ale nie byliśmy na skraju biedy.
Ale pewnego dnia przypadkowo podsłuchałam rozmowę między moim mężem i jego ex.
Zapytała o coś, na co mój małżonek odpowiedział: "Tak, spłaciłem kredyt". Ta odpowiedź wprawiła mnie w osłupienie. Brał kredyt? Ale kiedy i dlaczego? A co najważniejsze, dlaczego przekazuje te informacje swojej byłej?
Po co jej to wiedzieć? Te myśli krążyły mi po głowie. Kiedy byłam już zmęczona domysłami, postanowiłam zapytać o to męża wprost. Dlaczego ma tajemnice przed rodziną?
Już dawno zauważyłam, że niektórzy ludzie rumienią się, gdy kłamią. Mój mąż właśnie tak ma. Kiedy więc zadałam mu pytanie o pożyczkę, zarumienił się.
Wtedy zdałam sobie sprawę, że nie powie mi prawdy, bo pewnie się obawia. Skłamał, ale ja nie dałam się omamić.
Udało mi się wycisnąć z męża wszystkie informacje. Jak się okazało, córka Adama pójdzie w tym roku do szkoły.
Była chce, żeby dziewczynce było wygodniej dojeżdżać tam samochodem. W związku z tym była małżonka Adama zaciągnęła kredyt na samochód, ale sama nie jest w stanie go spłacać. Poprosiła mojego męża o spłatę miesięcznych rat.
Ale nie mogłam tego ogarnąć. Szczerze mówiąc, jestem zdenerwowana nie tym, że ta zdzira oszukała mojego męża, ale tym, że on sam pozwolił sobie to zrobić.
Czy jeśli jego była żona poprosi go o kupno mieszkania dla córki, Adam od razu zacznie (znów w tajemnicy przede mną) spłacać jej kredyt hipoteczny? Oczywiście, byłą żonę mojego męża można zrozumieć.
Każdy orze jak może. Ale mimo wszystko nie powinna przekraczać granic i powinna wziąć się w garść, a nie dalej prosić o pomoc byłego.
Około tygodnia po tych wydarzeniach z pożyczką, pojechałam na kilka dni do mamy. Wieczorem, przy ciepłej herbacie i cieście, podzieliłam się z nią tymi zmartwieniami.
Mama westchnęła ciężko i powiedziała: "Przecież to dopiero początek. Z każdym rokiem będzie potrzebować coraz więcej pieniędzy dla swojego dziecka. Nadszedł czas, żebyście mieli swoje dziecko, wtedy jego uwaga skupi się na was”.
Być może jest trochę prawdy w tym, co mówi mama. Ale jak mogę zdecydować się na dziecko, jeśli nie ufam jego ojcu? Uważam, że wszystkie duże wydatki powinny być omawiane wspólnie i nie będę tolerować żadnych tajemnic w rodzinie.
Nie spałam dobrze tego dnia u mamy. A teraz nie mogę przestać myśleć: "Czy potrzebuję życia, w którym mój mąż martwi się tylko o swoją córkę, którą powinna zajmować się jej matka?”.
Główne zdjęcie: youtube