Arkadiusz jechał do swojej rodzinnej wioski drogą, o istnieniu której zdążył już dawno zapomnieć. Nie odwiedzał domu ojca od wielu lat! Po odejściu rodziców Arkadiusz nie miał na to czasu. Interesy nie pozwalały mu na chwilę odpoczynku, a sprawy rodzinne martwiły go jeszcze bardziej. Ale teraz był wreszcie wolny i to go uszczęśliwiało. Szczęśliwa starość była tuż za rogiem.
Po wyboistych ścieżkach od dawna nie jeździły samochody. Pobocza drogi były porośnięte wysoką trawą. Na drogę nagle wybiegł zając. Po kilku godzinach jazdy Arkadiusz się zatrzymał, by podziwiać złoty zachód słońca. Ale w jego głowie kłębiły się niespokojne myśli. To było tak, jakby Arkadiusz podsumowywał swoje życie.
Arkadiusz spędził ze swoją żoną 30 lat. Był o 12 lat starszy od Eweliny, co w efekcie nie doprowadziło do niczego dobrego. Jego żona miała zaledwie 50 lat i wyglądała uroczo. Dzieci dorosły, mąż zawsze był w pracy, a kobieta poczuła, że wkrótce nie będzie już tak piękna. Nie zastanawiając się zbyt długo, rzuciła się w ramiona młodego kochanka.
Na początku Arkadiusz nie chciał uwierzyć w plotki, które krążyły o jego żonie. Ale Ewelina sama się przyznała mężowi do zdrady. „Odchodzę, Arek, - któregoś razu powiedziała. - Powiem wprost, zakochałam się i znów poczułam się kobietą”. Arkadiusz był przygnębiony, ale pozwolił żonie odejść. Z dobroci swojego serca postanowił zostawić jej mieszkanie.
Nie chciał stracić swojego biznesu, który zaczynał od zera. Pozostał dyrektorem generalnym dużej firmy budowlanej. Zarządzał firmą będąc na wsi, gdzie była cisza i spokój. Dom, który zbudował dla swoich rodziców, przypominał o tym, że firma odniosła sukces.
Arkadiusz dawno nie był w swojej rodzinnej wiosce. Po odejściu rodziców nie miał ochoty odwiedzać domu, w którym mama nie piekła już ciast, a tata nie robił rzeczy z drewna. Wraz z żoną Arkadiusz spędzał wakacje za granicą. Turcja, Hiszpania, Egipt, Francja były zaznaczone na ich mapie podróży. Ale mężczyzna nie chce już podziwiać te krajobrazy. Rodzima wieś jest bardziej bliska jego sercu.
Nowe życie sprawiało mężczyźnie wiele radości. Grzybobranie, wędkowanie, polowanie - Arkadiusz czuł się wyjątkowo. Obcowanie z naturą miało pozytywny wpływ na jego stan umysłu. Wspaniałe wschody słońca, własny ogród, śpiew ptaków i polne kwiaty wyparły nieprzyjemne wspomnienia o małżonce.
Tak właśnie wyglądało samotne życie Arkadiusza, dopóki nie pojawił się w nim czworonożny przyjaciel. Mężczyzna spotkał psa na wiejskim cmentarzu, gdzie odwiedzał groby swoich rodziców. „To jest Jack, zwierzak zmarłej Patrycji. Po jej odejściu został sam. Siedzi przy grobie swojej Pani i skomli” - wyjaśnili sąsiedzi.
„Witaj, Jack. Daj łapę” - Arkadiusz pogłaskał zwierzaka. Wracali razem do domu: samotny mężczyzna i pies odnaleźli się nawzajem. Sąsiedzi byli zaskoczeni: „Niesamowite, udało mu się zaprzyjaźnić z tym psem. To świadczy o tym, że Arek jest dobrym człowiekiem. Zwierzęta to czują”.
Nadeszła zima. Arkadiusz wraz z Jackiem odśnieżali ścieżki. Podczas gdy on sprawnie odśnieżał, pies leżał na śniegu i radośnie szczekał. Niedługo będzie Sylwester. W odwiedziny przyjedzie córka z rodziną i dwójką dzieci. Jack będzie towarzyszyć wnukom, a dom będzie pełen dziecięcego śmiechu.
Arkadiusz spojrzał w dal, patrząc na słońce przysłonione częściowo chmurami. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. W końcu wszystko dobrze się ułożyło! Szczęśliwa starość w rodzinnym domu, natura, duża rodzina i czworonożny przyjaciel - czego można chcieć więcej na starość?