"To jest nasz drugi związek małżeński. Moje pierwsze małżeństwo było nieudane, podobnie jak jej. Jesteśmy razem od ponad pięciu lat. Ona, jak sobie teraz uświadamiam, potrzebowała mężczyzny, a ja próbowałem poradzić sobie z wyraźnie obniżoną samooceną po moim pierwszym rozwodzie. Szczerze mówiąc, myślałem, że jestem szczęściarzem, ale wkrótce zdałem sobie sprawę, że wcale tak nie jest.

Nie jestem tutejszy, więc mieszkam w mieszkaniu żony. Ale oprócz nas jest jeszcze jej matka,czyli moja teściowa. Są ze sobą bardzo zżyte, więc nie tylko trudno, ale wręcz niemożliwe jest, abym odnalazł się wśród nich. Jeśli przez pierwszy rok czy dwa postrzegały mnie jako osobę, która ma własne zdanie, to teraz jest zupełnie inaczej - prawie że mnie nie zauważają.

Nie liczą się z moim zdaniem i same decydują o tym, co będziemy jeść, jak mieszkać, gdzie pracować i w jakim kraju spędzać wakacje. Za długo by opowiadać o wszystkich sytuacjach, więc opowiem tylko o ostatniej, która zresztą przyczyniła się do rozwodu. Mieliśmy z żoną jechać nad morze na wakacje, długo czekaliśmy na ten moment. Kupiliśmy bilety, znalazłem apartament. Mogłoby się wydawać, że teraz już tylko pełną parą do przodu.

Poprosiłem żonę, aby nikomu nie mówiła o naszych planach, ponieważ myślałem, że podczas wakacji, kiedy będziemy sami, porozmawiamy o naszym życiu i znajdziemy kompromis. Tak się jednak nie stało. Powiedziała o wszystkim, kiedy mieliśmy gości. Powiedziała, że mama dawno nie była nad morzem, a my znaleźliśmy apartament z dwoma pokojami. Zatem będzie mogła pomieszkać w salonie przez kilka dni.

Oczywiście teściowa ucieszyła się, mówiąc, że zgadza się na wszystko i bardzo jest wdzięczna swojej ukochanej córce. Oznacza to, że obie w zasadzie zniszczyły moje plany spędzenia czasu tylko i wyłącznie z żoną. Tylko we dwoje. Po raz kolejny przekonałem się, że nikogo nie obchodzą moje życzenia. Musiałem więc zgodzić się na wyjazd z teściową.

Można sobie wyobrazić, jak wyglądały wakacje. Żona zwracała uwagę tylko na to, co życzyła sobie jej matka, która była już w podeszłym wieku i ciężko jej było codziennie chodzić na plażę. Jeśli jednak się wybieraliśmy, to musiałem nieść mnóstwo rzeczy ze sobą. Jednym słowem, moje wakacje polegały na tym, że byłem ich chłopcem na posyłki, wykonywałem wszystkie ich zadania, nosiłem rzeczy i tak dalej.

Kiedy po raz kolejny obarczyli mnie kilkunastoma zadaniami, a same odpoczywały na plaży, nagle coś się zmieniło. W końcu jestem dorosłym i samowystarczalnym mężczyzną, nie mającym wygórowanych wymagań, z dobrą pensją, który znalazł się w takiej patowej sytuacji. Tyle że sam sobie jestem temu winny.

Szczerze mówiąc, nie chciałem w to wierzyć, ale wystarczyło dokładnie się zastanowić, by przekonać się, że to prawda. Te dwie kobiety nie przejmowały się mną. Wszystko, co mówię, wszystko, co chcę zrobić, ich nie obchodzi. Wręcz przeciwnie, wymyślają inne rozwiązania. W pewnym momencie byłem tak wściekły, że postanowiłem za wszelką cenę uwolnić się z tego grona.

Kiedy więc wróciliśmy z wakacji, powiedziałem żonie wprost, że składam pozew o rozwód i wyjaśniłem dlaczego podjąłem taką decyzję. Dopiero po tych słowach zaczęła się zastanawiać, jednak nie potrafiła zrozumieć co tak naprawdę mi się nie podoba. Próbowały mnie powstrzymać, do tego świadomość, że mógłbym odejść, w ogóle nie wchodziła w rachubę.

Wiesz co? Jestem z siebie dumny. Ponieważ sześć miesięcy po rozwodzie zdałem sobie sprawę, że mogę sobie pozwolić na znacznie więcej niż wcześniej, nawet jeśli czasami muszę bardzo oszczędzać. Tak naprawdę wielu mężczyzn prowadzi właśnie takie życie, jak to było u mnie. Żony i teściowe rządzą, a oni zupełnie zapominają o sobie i swoich marzeniach. Czy to nie prawda?".