Pewnego dnia spotkałam sąsiadkę z drugiego piętra przy wejściu do klatki i zaczęłam z nią rozmawiać.
Na początku rozmawiałyśmy o tym i owym, o pogodzie, życiu i tak dalej.
Ale kiedy z okna piwnicy wysunął się ciekawski wąsaty pysk i patrzył na nas zmrużonymi oczami, temat naszego dialogu nagle zmienił się na bardziej interesujący.
- Wiesz, - powiedziała kobieta -niedawno zostałam przechytrzona przez sprytną kotkę.
- Jak to? - zapytałam.
Sąsiadka opowiedziała zabawną historię z udziałem jakiejś nadmiernie inteligentnej pułapki na myszy.
Oto jak to było. Powoli wracała do domu z nocnej zmiany.
Kiedy była kilka metrów do jej rodzimego progu, spod jej stóp wyskoczyła mała kotka.
Ładna i o dużych oczach najwyraźniej chciała „porozmawiać” z przechodzącą obok kobietą.
Mały puszysty włóczęga otarł się o jej nogi i mruczał dość głośno.
A potem zaczęła „prosić” sąsiadkę, żeby za nią poszła. Kotka cofała się trochę i patrzyła, sprawdzając, czy za nią podąża.
Nie przestając miauczeć. Kobieta zrozumiała, że zwierzę potrzebuje pomocy, ponieważ tak uparcie zwracała na siebie uwagę.
Zdecydowała, że trzeba iść i zobaczyć o co chodzi. Być może małe kocięta mają kłopoty lub stało się coś, z czym kotka nie może sobie poradzić bez pomocy człowieka.
Zaczęła podążać za swoim wąsatym przypadkowym znajomym. Po drodze ciągle delikatnie pytała, dokąd jest prowadzona i co się stało.
Kotka po prostu biegła przed siebie, ciągle się zatrzymując i sprawdzając, czy kobieta za nią podąża.
Minęli mały plac, po czym skręcili za róg domu. Nie było tam żadnego ustronnego miejsca, w którym kocięta mogłyby się schować.
Z jakiegoś powodu moja sąsiadka zdecydowała, że jest problem z kociętami, ponieważ w tym wypadku zwierzęta zwykle proszą o pomoc dla swoich młodych.
Przed nimi była tylko pusta o tej porze dnia droga, domy i front całodobowego sklepu.
Tutaj, w pobliżu wejścia do sklepu, kotka się zatrzymała. Usiadła i spojrzała na zbliżającą się do niej kobietę.
A potem miauknęła raz jeszcze i pokręciła głową w stronę drzwi sklepu.
I dopiero wtedy sąsiadce przyszło do głowy, że kotka przyprowadziła ją tutaj nie po to, żeby prosić o pomoc dla kogoś.
Ten mały cwaniak, tak umiejętnie i dyskretnie poprosił o kupno jej czegoś do jedzenia.
Być może ktoś już tu był i kupował dla niej jedzenie, więc zrozumiała, jak postępować, aby dostać to czego chce.
Nie ma rady, trzeba iść do sklepu i kupić kilka puszek z jedzeniem dla przedsiębiorczej bestii.
Zachwycona kotka natychmiast zaczęła jeść, nie przestawając głośno miauczeć z radości.
Moja sąsiadka poszła w stronę domu, mając nadzieję, że tym razem wreszcie położy się do łóżka i będzie mogła się trochę przespać.
Cóż można powiedzieć, niektórym kotom podwórkowym nie brakuje przedsiębiorczości i pomysłowości.
A co my? Jesteśmy słabi i nie potrafimy oprzeć się małemu stworzeniu, nawet domyślając się, że bardzo nami manipuluje.
Główne zdjęcie: google.com