Za człowieka z najdłuższą brodą uznano na początku ubiegłego wieku rolnika z amerykańskiego stanu Missouri. Ale jeszcze bardziej zaskakujący jest powód, dla którego porzucił brzytwy i nożyczki na pół wieku. Proponujemy wycieczkę w tę historię.
30-letni Valentine Tapley, mieszkaniec stanu niewolniczego, podobnie jak większość jego rodaków, nie był za republikaninem Abrahamem Lincolnem. Polityk reprezentował interesy przemysłowej północy i opowiadał się za zniesieniem systemu niewolniczego, co wywołało dezaprobatę rolnika. Mężczyzna poprzysiągł, że jeśli Lincoln wygra wybory prezydenckie, nigdy więcej nie przytnie brody.
6 listopada 1860 Lincoln został ogłoszony szesnastym prezydentem Stanów Zjednoczonych, a Valentine Tapley musiał dotrzymać swojej obietnicy. Nawiasem mówiąc, zawsze nosił długą brodę, do tego czasu osiągnęła już półtora metra. Mężczyzna musiał ją ukrywać pod ubraniem, aby nie przeszkadzała mu w pracy na farmie.
Z biegiem czasu musiał ją owijać wokół tułowia, a potem Tapley zaczął używać specjalnie uszytego jedwabnego etui. Został uznany za rekordzistę, gdy długość brody przekroczyła dwa i pół metra. Rolnik zasłynął, został nawet zaproszony na wystawę w Europie, Muzeum Londyńskie było gotowe zapłacić za jego udział kolosalną sumę pięciu tysięcy dolarów, w porównaniu do obecnego kursu jest to równowartość stu dwudziestu pięciu tysięcy dolarów!
Ale dumny rolnik odmówił podróży. Trzeba powiedzieć, że był dumny ze swojej brody, jego sąsiad sędzia miał równie szykowną, ale wciąż nie tak długą, dwumetrową brodę.
Reporterzy często pisali o Valentine Tapley’u jako o lokalnym celebrycie, jednak nie lubił pytań o jego rekord świata. Rolnik zmarł w 2010 roku w wieku osiemdziesięciu lat.
Długość brody w tym czasie przekraczała trzy i pół metra, do końca zajmował się pracą fizyczną, był szczególnie ostrożny przy otwartym ogniu. O tym, że broda była dla niego szczególną dumą i wartością, świadczy rozkazanie jego krewnym, aby chronić jego szczątki przed kradzieżą.
Główne zdjęcie: lemurov.net