Krokodyle też potrafią być wdzięczne.

W 1991 r. kostarykanin Gilberto Sedden znalazł na brzegu rzeki umierającego krokodyla, postrzelonego w lewe oko.

Zabrał go łodzią i przez sześć miesięcy opiekował się nim w swoim domu, gdzie nie tylko karmił go i podawał mu lekarstwa, ale także przytulał gada, któremu nadał imię Pocho.

Kiedy Pocho wyzdrowiał, Gilberto zabrał go nad rzekę, ale ten wrócił za nim do domu i zamieszkał w pobliskim stawie.

Codziennie razem pływali, bawili się i przytulali, a później Gilberto zaczął robić z tego show dla turystów.

W 2011 r. Pocho zmarł ze starości.

Główne zdjęcie: storyfox.ru