Artykuł psychologa o najważniejszym uczuciu – wzajemności.

Kiedyś przeczytałam, że miłość rodzi się między mężczyzną a kobietą w tym samym czasie. I zgadzam się z tym. Wszystko, co dzieje się niezsynchronizowane, jest inne, ale miłość raczej nie wyrośnie z tego.

Możesz sprzeciwić się, że znasz wiele par, w których najpierw ona bardzo, bardzo kochała i wyszła za mąż, a potem mężczyzna, po latach, jakoś zaczął kochać swoją żonę. Albo mężczyzna nieodwzajemnie kochał kobietę przez wiele lat, po czym w pewnym momencie nagle ona zakochała się w mężczyźnie. Pozwolcie nie uwierzyć. Wydaje mi się raczej, że druga połowa w tej sytuacji miała jakieś drugorzędne, być może nieświadome korzyści, takie jak wygoda, komfort, pewność przyszłości, pozbycie się lęku przed samotnością i tak dalej.

Chemia, wibracje, zakochanie – powstają od razu, gdy spotykają się dwoje ludzi, którzy potrafią stworzyć parę. Nie zawsze mają wystarczająco dużo cierpliwości, wytrwałości i akceptacji, aby rozwijać relacje do miłości, ale Bóg zdecydowanie dał im taką szansę. Następuje nagła momentalna iskra. Obaj czują, obaj rozumieją, obaj są zainteresowani.

Jeśli po pierwszych randkach zaczną sią jakieś bzdury, takie jak „obiecał - nie zadzwonił”, „powiedział - nie przyszedł”, „otrzymał wiadomość - nie odpowiedział”, „myślał o związku przez miesiąc”, do tego może też być „ciężko pracowałem, nie miałem czasu na życie osobiste”, „poszedłem z kolegami na siatkówkę, przełóżmy spotkanie” i tak dalej, nie miej złudzeń. To naprawdę nonsens. Iskra nie zaistniała się między wami. Od tego momentu zaczniesz budować relacje z trudem i intensywnie z tymi, którzy nie są Ci szczególnie potrzebni.

Kiedy ludzie czują tę chemię, oboje starają się pielęgnować swoje uczucia. Drugi nie zniknie nagle, ponieważ czuje, że zostaniesz zraniony. Inny nie pozostawi twojego zapytania bez odpowiedzi, ponieważ chroni twoją osobę i nastrój. Drugi nie będzie nalegał na otwartym związku po prostu dlatego, że nie może już myśleć o nikim poza tobą. Drugi będzie cały czas przy tobie mentalnie i będziesz to czuł. Nie będziesz się martwić, czy istnieje między wami więź, ponieważ stale będziesz otrzymywać potwierdzenie związanych z tobą uczuć i emocji. Drugi będzie z tobą szczery, a ty będziesz chciał być taki sam.

Wiesz, wydaje mi się, że wpadamy w różnego rodzaju bzdury tylko z jednego powodu: nie mamy cierpliwości czekać na Tę właśnie osobę. Jeśli w młodości nadal nie rozumiemy siebie i nie rozumiemy, kogo potrzebujemy, dlatego zamiast szczęścia dostajemy doświadczenie, to w dorosłym życiu jest dużo lepiej z cierpliwością, wolnością i szczęściem w środku.

Możesz zapytać, co zrobić z tymi, którzy nie doczekali się, którzy po czterdziestce, po pięćdziesiątce i po sześćdziesiątce zostali sami? Odpowiedź: mogą być różne przypadki. Ktoś sparował się z niewłaściwą osobą i zamknął dla siebie inne opcje. Ktoś uznał, że wystarczy i doskonale ułożył sobie życie w samotności. Ktoś myśli, że „wszyscy mężczyźni (kobiety) tacy sami” i przestał widzieć ludzi takimi, jakimi są.

Ale są inni ludzie, którzy cieszą się życiem w każdym wieku, doceniają każdą chwilę i każde uczucie, kochają świat i ludzi, kochają siebie i wierzą, że na siedem miliardów ludzi na ziemi mieszka gdzieś ktoś, kogo wizerunek zbiegnie się z oczekiwaniami w jego własnej głowie. Ktoś umie siebie słyszeć, pod wpływem nieznanego impulsu uczy się języka obcego, a potem znajduje szczęście w innym kraju. Ktoś pisze artykuły, które jak wirus rozprzestrzeniają się w Internecie i w ten sposób jego osoba go odnajduje. Ktoś angażuje się w działalność naukową i pewnego dnia spotyka swój los na konferencji. Każdy ma swój własny przepis.

Najważniejsze, uwierz mi, ta sama osoba zasługuje na czekanie. Nie, nie tak. Zasługuje na to, by żyć i wierzyć.

Główne zdjęcie: fit4brain.com