Już zaczęłam myśleć o swojej starości, dziewczyny, i postanowiłam zacząć szukać domu spokojnej starości - mówi do przyjaciółek 70-letnia Iwona. Oczywiście nie myślę o państwowym domu opieki, lecz o prywatnym.

Widziałam w serialach, jak tam jest dobrze: zapewniają dobre jedzenie i opiekę przez całą dobę, zabierają na spacery, a warunki są tam cudowne. Spróbuję załatwić sobie pokój jednoosobowy, gdyż nie chcę mieć żadnej współlokatorki. Poza tym zawsze znajdę tam kogoś do towarzystwa, jest z kim pogadać o filmach, haftowaniu, ponarzekać na niewdzięczne dzieci - śmieje się emerytka.

Brzmi dobrze, ale czy stać cię na to przy twojej emeryturze? Czytałam artykuł w gazecie o nowym domu opieki, który jest niedaleko, koszty utrzymania są tam ogromne! Tylko milionerów na to stać, zwykli ludzie nie mogą sobie na to pozwolić - mówią przyjaciółki Iwony.

Zamierzam sprzedać swoje mieszkanie! - kontynuuje Iwona. Tych pieniędzy wystarczy na pokrycie wszystkich wydatków. Czekaj, a co z twoją Agatą? - pytają ze zdumieniem przyjaciółki. Emerytka ma 35-letnią córkę Agatę, z którą bardzo rzadko się kontaktuje. Iwona uważa, że jej córka mogłaby osiągnąć więcej, więc dlaczego miałaby być z niej dumna? Jej córka ma za sobą dwa nieszczęśliwe małżeństwa i dwójkę dzieci od różnych mężczyzn.

Mieszka z dziećmi w wynajętym mieszkaniu, pracuje nauczycielką w szkole i zarabia bardzo mało. Dzieci chodzą w starych ubraniach, źle się odżywiają, nie wyjeżdżają na wycieczki. Agata nie miała szczęścia ani w miłości, ani w karierze. Tak się składa, że Agata nie ma również własnej nieruchomości i jest mało prawdopodobne, że kiedykolwiek będzie ją miała zarabiając tyle, ile zarabia. Jest zameldowana w mieszkaniu swojej matki, a dzieci w mieszkaniach swoich ojców.

Dlaczego mam się o nią martwić? - zastanawia się Iwona. Nie jest już małą dziewczynką, potrafi o siebie zadbać. Nawet do mnie nie dzwoni, nie proponuje spotkać się z wnukami, przecież nie jestem jeszcze taka stara, mogłabym pobawić się z nimi na placu zabaw. Ile razy w tym miesiącu miałam problemy z ciśnieniem, czy ona w ogóle odwiedziła swoją matkę? Nie zależy jej na mnie, więc dlaczego miałabym się martwić o jej przyszłość.

Kiedy Agata skończyła 20 lat, wyszła za mąż, przeprowadziła się i od tego momentu rozwiązuje swoje problemy samodzielnie. Doświadczyła wiele trudności w życiu - dwa rozwody, porody, rehabilitacja w szpitalu, małe dzieci, problemy z byłym mężem, poszukiwanie jakiejkolwiek pracy i mieszkania dla siebie i dzieci.

Agata przeszła przez wiele prób, ale matka zachowuje się wobec niej tak samo, odkąd się przeprowadziła, postanowiła być niezależna i nie zależeć od rodziców. Dlaczego mieliby teraz jej pomagać? W wieku 35 lat trzeba trochę znać się na życiu i nie wychodzić za mąż za byle kogo, a potem jeszcze rodzić dzieci.

Iwona, ale tak nie można! Twojej córce będzie ciężko, do tego ma dwójkę dzieci. Co się z nimi stanie, bez zameldowania, bez niczego! Sama jedziesz do prestiżowego domu opieki, a córkę z wnukami zostawisz na pastwę losu? Jest ich matką, niech sama za nie odpowiada. Powinna była pomyśleć o tym wcześniej, kiedy zamierzała urodzić. Czyja to wina, skoro liczyła, że mąż będzie ją utrzymywał? Dopóki dzieci są małe, jest za nie odpowiedzialna, a gdy dorosną, wszystkiego się nauczą.

Główne zdjęcie: youtube