Pracuje na oddziale rehabilitacji neurologicznej. Każdy pacjent musi zostać odebrany przez kogoś po wypisie ze szpitala. Ponieważ pacjent jest wciąż osłabiony, ciągle o czymś zapomina.

Zdarza się, że pacjent ma rodzinę, ale nikt nie chce go odebrać.

Tak stało się tym razem: zadzwoniłam do siostry pacjenta, który przypominał nam, personelowi oddziału, artystę - miał tatuaże, rozczochrane włosy, długą brodę i potrafił chodzić po korytarzu jedynie w majtkach lub domagał się założenia pieluchy, mimo że mógł o własnych siłach dojść do toalety. Zadzwoniłam więc do jego siostry i powiedziałam jej, że można go odebrać za kilka dni.

Siostra pacjenta z jakiegoś powodu zaczęła mówić, że ma dwójkę dzieci, męża, pracę i nie ma zbytnio czasu. „Chyba nie przyjedziemy po niego”.

Następnego dnia zadzwonił mąż siostry - był bardziej bezpośredni i poinformował, że nie zamierzają przyjeżdżać po niego.

Okropni, bezduszni ludzie, którzy porzucili własną rodzinę na pastwę losu, czyż nie?

Nie.

Nie ma sensu osądzać, gdyż nie znasz całej historii i nie wiesz, co się wydarzyło w przeszłości między nimi.

Oto dlaczego.

Był sobie mężczyzna, który rozwiódł się ze swoją żoną. Mieli nastoletnią córkę. Z czasem mężczyzna ożenił się ponownie, jednak nie miał dzieci w tym małżeństwie. Ale córka z pierwszego małżeństwa, która jeszcze niedawno była rozbrykaną nastolatką, rozkwitła, wyszła za mąż i również urodziła dziewczynkę.

Mężczyzna, który dawno temu rozwiódł się z pierwszą żoną, utrzymywał relacje z córką i wnuczką. To znaczy, nagle zaczął to robić. Nie z miłości do dziecka, nie z powodu tego, że tak naprawdę była to jego jedyna prawdziwa rodzina - dwie dziewczynki. Córka i wnuczka również nie rozumiały, dlaczego nagle dziadek pojawił się w ich życiu.

Potem zrozumiały.

Dziadek przyjeżdżał w gości mniej więcej raz w miesiącu. Siadał w najwygodniejszym fotelu. Częstował się barszczem, kotletami. Wypijał pół litra herbaty. Zjadał kilkadziesiąt cukierków. Zamyślał się na chwilę, relaksował w miłej atmosferze.

Potem nagle wstawał i przechadzał się po mieszkaniu. „Co ty tu masz, płyn do czyszczenia toalety? Po co ci dwa? Wezmę jeden, i tak go nie potrzebujesz”. Zabierał różne rzeczy takie jak opakowanie chusteczek, pudełko z tuzinem soczków dla dzieci (dziewczynka je uwielbiała i zawsze zabierała do szkoły), proszek do prania, dwa ciastka i kiełbasę w opakowaniu z lodówki. Wychodził z dwiema torbami.

Czy warto wspominać, że ani razu nie przyniósł ze sobą nawet ciasteczek?

Przynosił to wszystko swojej drugiej żonie. Nikt nie wiedział, jak reagowała na to wszystko i czy pytała, skąd on to wszystko wziął. W sumie nikt nie chciał tego wiedzieć.

Po trzeciej takiej wizycie, gdy zniknęło opakowanie herbatników, butelka szamponu do włosów farbowanych, trzy worki karmy dla kotów, trzy kostki ręcznie robionego mydła, zestaw nowych flamastrów, mrożona kaczka z zamrażarki (w jaki sposób udało mu się ją znaleźć!) i magnes z lodówki, córka i wnuczka uznały, że nie warto zapraszać dziadka, wystarczy utrzymywać z nim kontakt telefoniczny.

Rodzina nie pozwalała mu wejść do środka. Po prostu nie chciały otworzyć mu drzwi. Dziadek nie lubił rozmawiać przez telefon. Więc nie dzwonił. Przychodził do nich raz w miesiącu, stał pod drzwiami, mając nadzieję, że jednak otworzą. Nikt nie otwierał.

W ten oto sposób przestały utrzymywać kontakt z dziadkiem. W sumie to była jednostronna korzyść...

O tym właśnie myślę, gdy słyszę, jak krewni mówią: „Wie Pani, nie potrzebujemy go. Całe życie pił, awanturował się, nigdy nie powiedział nikomu nic miłego, nie pracował, był na utrzymaniu żony...”. Krewni opowiadają różne rzeczy. w sumie nie pytam o szczegóły.

To, czy mnie okłamują, czy nie, nie ma znaczenia.

Wniosek jest taki, że człowiek nie jest potrzebny swoim krewnym. To nie moja sprawa, nie mogę powiedzieć: „Nie potrzebują go, są bezduszni!...” albo: „Nie potrzebują go, i słusznie, zniszczył im życie...”.

Każdego dnia myślę tylko o jednym: jak ważne jest to, by ktoś był obok. Dobrze, gdy jest taka osoba.

Jeśli jej nie ma, to okropne. W końcu nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć w tym życiu. Każdy może nagle zachorować i potrzebować pomocy.

Czy zastanawiasz się czasem na temat tego kto będzie przy tobie, gdybyś nagle zachorował?

Główne zdjęcie: youtube