Kilka dni temu słynny francuski aktor Pierre Richard obchodził swoje 86. urodziny. Ogromna liczba widzów telewizyjnych zawsze lubiła komedie z jego udziałem. Dziś chcielibyśmy opowiedzieć o losie aktora po jego świetnym występie w kinie.
Rodzice naszego bohatera chcieli, aby poszedł w ślady ojca i został przemysłowcem, ale Pierre wybrał dla siebie drogę twórczą. Chłopiec dorastał w dość zamożnej rodzinie, ale wkrótce jego ojciec zbankrutował, nawiasem mówiąc, rodzice Pierre'a rozstali się, gdy był jeszcze dzieckiem.
Więc trafił do szkoły z internatem dla dzieci chłopskich. To tam zaczął angażować się w aktorstwo. W wieku 18 lat facet zdał sobie już sprawę, że chciałby zrealizować się w zawodzie twórczym.
Na lekcjach aktorstwa ostrzegano go, że przy takim wyglądzie raczej nie odniesie wielkiego sukcesu w kinie. Jednak wkrótce po ukończeniu tych kursów podjął pracę w teatrze. Początkowo młody aktor nie miał szczęścia, ponieważ powierzano mu tylko drobne role. Ponadto Pierre odgrywał zabawne sceny ze swoim przyjacielem w różnych kawiarniach.
Richard zadebiutował w wieku 30 lat. Na początku lat 60. reżyser I. Robert zaczął go kręcić w swoich filmach. W 1972 roku Pierre zagrał jedną ze swoich najbardziej uderzających ról w filmie „Tajemniczy blondyn w czarnym bucie”. To właśnie po tej pracy Richard stał się bardzo popularnym aktorem. Można powiedzieć, że szczyt popularności aktora przypadł na lata 70-80.
Ale po latach 80. popularność artysty zaczęła słabnąć. Pogląd na kino znacznie się zmienił, a jego bohaterowie nie cieszyli się już takim powodzeniem.
W tamtym czasie wszyscy byli pewni, że Richard przeszedł na emeryturę, ale tak nie było. Próbował się także jako scenarzysta i reżyser. Pod koniec lat 80. Pierre stworzył nawet własną firmę filmową, która zajmowała się tworzeniem filmów.
Już w latach 2000. sam Richard występował w kinie znacznie mniej, ale zaczął poświęcać więcej czasu na scenę teatralną. Jak przyznaje aktor, dziś jest już zbyt leniwy na kręcenie filmu, więc w tej chwili jest to dla niego bardziej rozrywka, a nie praca.
Główne zdjęcie: google.com