Poznałam Panią Kasię dzięki matce. Kiedyś pracowały razem. Potem przestały się komunikować, ale mi się podobało czas od czasu poplotkować z Panią Kasią. Najwyraźniej miałyśmy podobne charaktery.

Życie mojej znajomej nie należało do najłatwiejszych. W wieku trzydziestu lat urodziła drugą córkę, a zaledwie rok później jej ukochany mąż nagle zmarł. Kobieta została w dwupokojowym mieszkaniu z pięcioletnią dziewczynką i jej młodszą siostrą.

Pani Kasia ciężko pracowała. Cały swój wolny czas spędzała z dziewczynkami, poświęcając się ich wychowaniu. Nie chciała, aby jej dzieci były zaniedbywane z powodu problemów finansowych.

Niestety, nigdy nie otrzymała od nich żadnej wdzięczności. Pani Kasia ciągle miała nadzieję, że dziewczynki po studiach znajdą sobie pracę i zaczną jej pomagać. Ale wszystko potoczyło się trochę inaczej.

Kiedy pewnego dnia wróciła do domu po kolejnej ciężkiej zmianie, zobaczyła młodego chłopaka, którego widziała po raz pierwszy w życiu..

Starsza córka, rumieniąc się, przedstawiła swojego... męża! Maja przyprowadziła Antka i powiedziała matce, że będą mieszkać w tym mieszkaniu, dopóki nie wynajmą sobie innego mieszkania.

Pani Kasia była bardzo zdziwiona, ale postanowiła nie kłócić się. Liczyła na zdrowy rozsądek córki.

Oczywiście nowożeńcy nawet nie zaprzątali sobie głowy własnym mieszkaniem. Potem urodził im się syn. Nadal mieszkali wszyscy razem.

Zaczęli się kłócić, co nie jest niczym dziwnym, skoro mieszkanie jest niewielkie. Na początku córki mieszkały w jednym pokoju, a Pani Kasia w drugim.

Potem młodsza córka Ola wprowadziła się do pokoju matki, a dawny pokój dziecięcy został zajęty przez młodą rodzinę starszej córki.

Wtedy nadszedł ten dzień. Pani Kasia wróciła do domu i miała wrażenie, że ta sytuacja już miała miejsce w przeszłości: zobaczyła Olę z chłopakiem. Usłyszała tę samą wiadomość, co kiedyś.

Mamo, to jest mój chłopak i zamieszka z nami!”.

Wtedy cierpliwość matki pękła. Najwyraźniej młodsza córka liczyła na to, że matka będzie mieszkała albo w kuchni, albo w łazience, żeby młoda rodzina mogła zamieszkać w osobnym pokoju.

Jednak należy wspomnieć o pewnej rzeczy. To Pani Kasia płaciła za media i kupowała artykuły spożywcze przez cały ten czas...

Pani Kasia uśmiechnęła się, gdy usłyszała wypowiedź swojej młodszej córki i powiedziała:

„Macie miesiąc na znalezienie sobie innego mieszkania. Wszyscy muszą się stąd wyprowadzić. Od teraz będę mieszkać sama...”.

Oczywiście usłyszała wtedy wiele nieprzyjemnych rzeczy. Córki groziły, wyzywały, płakały i błagały.

Matka była nieugięta. Jest po sześćdziesiątce, a one są już dorosłe. Chcą układać sobie życie osobiste? Niech to robią we własnych mieszkaniach.

Nawiasem mówiąc, moja przyjaciółka nigdy nie żałowała swojej decyzji. Teraz dobrze jej się wiedzie. Córki szybko zapomniały o tej sytuacji i przyjeżdżają do matki wraz z dziećmi na weekend.

Główne zdjęcie: planet