Odebrałam telefon od dawnej znajomej z liceum. Sama nie wiem, dlaczego akurat wtedy postanowiłam odebrać - zazwyczaj nie reaguję na nieznane numery. Ale coś mnie tknęło. Usłyszałam głos, którego nie słyszałam od ponad trzydziestu lat.

Najpierw nie mogłam go dopasować, ale po chwili przypomniałam sobie jej imię. "Tu Ewa, pamiętasz mnie?" - powiedziała. I zanim zdążyłam odpowiedzieć, dodała zdanie, które sprawiło, że przeszłość nagle stanęła przede mną jak żywy obraz.

"Muszę ci coś powiedzieć o tamtych czasach. O twoim mężu. O tym, co wtedy naprawdę się wydarzyło".

Serce podskoczyło mi do gardła. Nie rozumiałam. Przecież w liceum nie znałam jeszcze swojego męża. Spotkaliśmy się dopiero na studiach. Co więc mogła wiedzieć moja dawna znajoma? W jednej chwili poczułam, że to, co do tej pory uważałam za historię bez tajemnic, nagle zaczyna się rozpadać.

Usiadłam na krześle, ściskając telefon tak mocno, jakby od tego zależało moje życie. Ewa mówiła dalej: że w ostatnich tygodniach porządkowała stare zdjęcia i listy. Że znalazła coś, co dotyczyło mnie, choć wtedy nawet o tym nie wiedziałam.

Że mój mąż - chłopak, którego poznałam dopiero na studiach - bywał w naszym liceum. Był tam ze starszymi kolegami, i podobno… znał mnie wcześniej, niż ja poznałam jego.

Zamarłam. Obrazy z tamtych lat zaczęły wracać. Korytarze szkoły, akademie, wycieczki. Czy naprawdę widziałam go wtedy, nie mając pojęcia, kim był? A jeśli tak - dlaczego nigdy mi o tym nie powiedział?

Ewa opowiedziała mi historię, od której zakręciło mi się w głowie. Powiedziała, że on był zakochany we mnie już wtedy. Że podobno pisał listy, których nigdy nie odważył się wysłać. Że przez lata to ukrywał, a potem, gdy spotkaliśmy się przypadkiem na studiach, udawał, że to przypadkowe zetknięcie losu.

Po rozmowie siedziałam długo w ciszy. Wokół mnie był ten sam dom, te same meble, zdjęcia rodzinne, a jednak czułam się, jakbym nagle żyła w innym świecie. Cała moja przeszłość, cała nasza wspólna historia nagle nabrała nowych barw.

Próbowałam spojrzeć na męża tego wieczoru. Rozmawialiśmy jak zwykle o drobnostkach: o rachunkach, o pogodzie, o dzieciach. A ja nie mogłam przestać myśleć: dlaczego nigdy mi o tym nie powiedział?

Czy naprawdę chciał, żebym myślała, że nasze spotkanie było czystym przypadkiem? Czy cała ta historia, którą uważałam za spontaniczną i piękną, była w rzeczywistości dokładnie zaplanowana?

Zaczęłam się zastanawiać, co jeszcze mogło być inaczej, niż mi się wydawało. Czy wszystkie nasze początki były szczere, czy od początku żyłam w historii, której kulisy znał tylko on?

Tamtego wieczoru długo nie mogłam zasnąć. Patrzyłam na niego, kiedy zasnął obok mnie, i czułam się rozdarta. Z jednej strony - było coś poruszającego w tym, że ktoś przez tyle lat miał mnie w sercu.

Z drugiej - bolało mnie, że nigdy mi o tym nie powiedział. Że moja wersja naszej historii różni się od jego, a ja dowiaduję się tego wszystkiego po trzydziestu latach od obcej kobiety.

Nie wiem, czy powinnam go o to zapytać. Czy chcę usłyszeć prawdę, czy wolę zostawić to niedopowiedziane, żeby nie niszczyć wspomnień?

Może ta rozmowa z Ewą to tylko ciekawostka z przeszłości, a może klucz do zrozumienia całego mojego małżeństwa. A ja stoję dziś na rozdrożu - z jedną kartką historii, której nigdy nie znałam, i pytaniem, czy naprawdę chcę poznać całą resztę? var adsinserter = adsinserter || {}; adsinserter.tags = ['fulladsnew'];