To maleństwo zostało znalezione w dzielnicy przemysłowej. Nie wiadomo jak on tam trafił, ale maleństwo bało się każdego. Póki kociaka nie znaleźli wolontariusze on nawet nie wiedział, że z ludźmi można się przyjaźnić.
O tym kociaku Internet dowiedział się od dziewczyny wolontariuszki o imieniu Kelsy. Do schroniska, w którym pracowała, trafiła informacja o kilku kociakach w wieku 3-4 tygodni. Ta osoba, która znalazła kociaki na terytorium fabryki, zostawiła maleństwa w bezpiecznym miejscu żeby nie zniknęły, skontaktowała się ze schroniskiem i spotkała wolontariuszy przy wejściu. Kelsy pojechała po kociaki.
Do przyjazdu dziewczyny jeden z kociaków zdołał rozkochać w sobie jednego z pracowników fabryki, więc los jednego kota został przesądzony.
Ale drugi rudzielec był przestraszony.
On nikogo nie chciał dopuścić do siebie, gryzł każdą rękę skierowaną w jego stronę, a nawet próbował warczeć. Walczył z własnym strachem jak bohater.
Ale Kelsy widziała i nie takich bohaterów. Jej doświadczenie w relacjach ze zgubami i dzikimi kotami był duże. Dziewczyna długo nie myśląc wzięła maleństwo na ręce.
Jak tylko wzięła go na ręce i przytrzymała, zaczął wyrywać się, ale bez powodzenia. Powolutku zaczął się przyzwyczajać.
Kelsy wspomina: ledwo rudzielec trafił w jej ręce, ona dała mu do zrozumienia kto jest panem. Kotek się uspokoił, jakby matka-kotka wzięła go za sierść.
Droga do domu
Zbawicielka zabrała go do samochodu, położyła sobie na kolana i rudzielec powoli się uspokoił i przyzwyczaił do nowych zapachów. Może i nie był do końca zadowolony, natomiast uciekać nie zamierzał. Najwidoczniej przyznał Kelsy przywództwo. Prawdopodobnie to było jego pierwsze doświadczenie w relacjach z człowiekiem.
Kiedy maleństwo zrozumiało, że nikt nie zamierza go skrzywdzić i zjeść, sam dobrowolnie wyciągnął łapkę w jej stronę. Dziewczyna nie żałowała jemu miłości. Powoli poziom zaufania do dziewczyny się zwiększał i Kelsy była z tego powodu bardzo szczęśliwa.
W domu tymczasowym, do którego trafił, nazwali go Oskarem. Kociak został umyty, nakarmiony i odpchlony. Mała zguba zrozumiała, że tu jest dobrze, że nikt go nie chce skrzywdzić, że z ludźmi jest wesoło i bezpiecznie i nie chciał już uciekać.
Jak zmienił się Oskar
Wystarczył tydzień, żeby kociak zmienił się w pewnego siebie kota. Już nie warczy, nie gryzie – zostało to w przeszłości.
Source: youtube.com
Teraz to urocze stworzenie, które uwielbia siedzieć na rączkach. Uwielbia bawić się, biegać za zabawkami i być ciekawskim kotem. Jeśli nie ma komu z nim się bawić – to nie problem! Ma ogon, który cały czas od niego ucieka!
Woli spać na ciepłych kolanach – po podróży samochodem wie, że to jest najbezpieczniejsze miejsce.
Z czasem urósł, przyzwyczaił się do ludzi i znalazł stały dom.
Wszystko mogło się ułożyć w zupełnie inny sposób: kotek mógł zostać w dzikim świecie kotów, które ledwo znajdują sobie pożywienie i cały czas marzną.
Teraz Oskar – miły i kochany członek rodziny. Lubi siedzieć na rączkach – jakby i nie było strasznego samotnego dzieciństwa, fabryki, strachu przed kołami samochodu albo kłami psów.
Główne zdjęcie: optim1stka.ru