Duży rudy kot trafił do schroniska w Minnesocie, był już stary i chory. Stąd nadano mu przydomek - ze względu na jego charakter oraz wiele ran i blizn nazywano go Brus Willis lub po prostu Mister Willis. Kot był w bardzo złym stanie, więc na jego widok wielu mówiło: „najbardziej nieszczęsny kot na świecie”.
6-letni pan Willis miał poważne problemy zdrowotne: blizny, uraz oka, wyszczerbione zęby. Ale co najważniejsze, stwierdzono u niego kociego wirusa niedoboru odporności. Zdrowie kota było tak słabe, że ciągle łapał różne infekcje i mógł umrzeć z powodu przeziębienia. Oczywiście, nikt nie potrzebował takiego kota, więc chciano go uśpić.
Kiedy dziewczyna o imieniu Sandra zobaczyła na stronie internetowej sierocińca reklamę pana Willisa, jej serce zamarło. Ale siłą woli stłumiła emocje - warunki najmu jej apartamentu nie pozwalają na posiadanie zwierzaka, a poza tym po co dręczyć kota, i tak umrze. Jednak wciąż na nowo przychodziła do schroniska do pana Willisa i wkrótce zdała sobie sprawę, że nie może bez niego żyć. Kot całkowicie podbił jej serce, a Sandra postanowiła coś z tym zrobić.
Po tygodniach namawiania właściciel zgodził się wpuścić kota do domu. W schronisku dokumenty zostały sporządzone szybciej niż błyskawica – pozbycie się kota było wielką ulgą dla schroniska. Kiedy Sandra zabierała kota do domu, wyglądał na oniemiałego i nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Zmieniając klatkę na sofę, pan Willis mruczał przez całą pierwszą noc. Wady kota okazały się jego zaletami - pan Willis nieodwołalnie zakochał się w Sandrze, która go uratowała.
Od tego czasu minął rok, który był bardzo trudny. Rany dawały o sobie znać, a kot kilkakrotnie był poważnie chory. Ale środowisko domowe i wrażliwa opieka Sandry spełniły swoje zadanie - dziś pan Willis jest praktycznie zdrowy. I bardzo, bardzo szczęśliwy z faktu że jest kotem domowym, ukochanym i kochającym!
Główne zdjęcie: lemurov.net