- Moja babcia była niezbyt miłą osobą, czasami nie dało się wytrzymać z nią - opowiada Urszula. - Moja matka i ojciec rozwiedli się, gdy byłam bardzo mała, w ogóle nie pamiętam ojca. Zamieszkaliśmy z babcią, gdy miałam zaledwie 5 lat i przez całe dzieciństwo właśnie ona opiekowała się mną.

Babcia jest osobą o trudnym charakterze. Wnuczka musiała robić wszystko, co babcia mówiła. Wymagała przede wszystkim posłuszeństwa i pracowitości.

- Nie pamiętam nic dobrego związanego z moją babcią - opowiada Urszula.

Kiedy inni tęsknią za dzieciństwem, ja nawet nie chcę o nim wspominać. Mówię poważnie. Moja matka w ogóle nie chciała mi pomóc. Nie miałam dokąd pójść - to były lata dziewięćdziesiąte, mogłam jedynie marzyć o pieniądzach czy o pracy.

Musiałam to jakoś znosić. Moja babcia próbowała rządzić mną i moją matką, żeby wszystko było tak, jak ona tego chciała.

Tak właśnie wyglądało nasze życie. Przed innymi oczywiście udawałyśmy, że wszystko jest dobrze.

Kiedy Ula chodziła do piątej klasy, życie miłosne mamy zaczęło się układać. Zamieszkała z mężczyzną. Rok później zabrała do siebie Ulę. Ojczym nie przepadał za Ulą, ale też nie traktował jej źle. Po życiu z babcią, z którą były tylko same kłótnie, życie z ojczymem było jak w niebie.

Babcia nie zaakceptowała tego związku, a matka po prostu skorzystała z okazji, by żyć z dala od swojej matki. Od tamtej pory nie miały ze sobą kontaktu. Tylko Urszula od czasu do czasu dzwoni do babci.

- Dzwonię do niej co miesiąc, ale długo się przygotowuję do tej rozmowy. Opowiadam tylko o dobrych rzeczach, ale rozmowa nie trwa zbyt długo. Chcę uniknąć negatywnej energii, więc skupiam się na czymś dobrym.

Raz na pół roku, z okazji urodzin babci i na Sylwestra, przyjeżdżam do niej z kwiatami i tortem. Zostaje u niej najwyżej pół godziny. To wszystko. Tak wygląda nasza komunikacja z nią.

Życie Urszuli dobrze się układa - ma ukochanego mężczyznę, małe dziecko i zgraną rodzinę. Niedawno skończył jej się urlop macierzyński, więc razem z mężem postanowili kupić mieszkanie w innym mieście - chcą wziąć kredyt hipoteczny.

W zeszłym roku babcia skończyła 80 lat.

Wcześniej była pełna energii, nawet sama zajmowała się domem. Ostatnio jednak wszystko się zmieniło.

Babcia nie ma siły, nie może nawet wyjść z domu, nie mówiąc już o przygotowaniu jedzenia. Przeważnie leży, choć nadal może poruszać się po domu. Niedawno źle się poczuła - we wszystkim pomagali jej sąsiedzi. Teraz jest już lepiej. Ale oczywiście sytuacja wygląda tak, że babcia potrzebuje stałej opieki.

- Babcia ma wielu dalekich krewnych, którzy teraz ciągle dzwonią do mnie z pretensjami! - opowiada Urszula.

Wiem, że to będzie istne piekło. Tak, wychowała mnie, dbała o mnie. Teraz moja kolej, by jej się odwdzięczyć. Ale ja nie chcę! Nie kochała mnie przez całe moje dzieciństwo.

Udało mi się pozbyć urazy z powodu jej zachowania i stosunku do mnie, ale nie potrafię wybaczyć! Mam też oczywiście poczucie winy i wiem, że tak naprawdę trzeba jej pomóc.

Dobrym rozwiązaniem byłoby znalezienie osoby do opieki, ale Urszula nie ma obecnie na to środków finansowych. Mają dziecko i kredyt, ich syn często choruje, więc Urszula stale się nim opiekuje i nie może pracować na cały etat.

Główne zdjęcie: youtube