Kiedy miałam dziewięć lat, mój ojciec opuścił rodzinę. Matka wychowywała mnie sama, nigdy już więcej nie wyszła za mąż. Nie czułam się źle z powodu odejścia ojca, ponieważ rodzice często się kłócili i nie pamiętam zbyt wiele dobrych rzeczy z tamtego okresu.

Moja matka wystąpiła o alimenty. Należy powiedzieć, że celem nie było wzbogacenie się, ale raczej zemsta, ponieważ w tamtych czasach alimenty były popularną metodą zemsty. Matka oczywiście dopięła swego. Były mąż z chciwości zrezygnował z pracy, by nie płacić córce więcej niż trzeba.

Chciwość mojego ojca przekroczyła wszelkie granice rozsądku. Tata nie pracował na umowie ze względu na alimenty, a mieszkanie, które kupił podczas drugiego małżeństwa, przekazał swojej małżonce, żeby nigdy niczego nie dostałam. Najśmieszniejsze jest to, że nie zarejestrował swojego drugiego małżeństwa i nie chciał nawet wpisać swoich danych do aktu urodzenia drugiego syna.

Co dziwne, byli razem bardzo długo. Utrzymywał żonę i dziecko, wychował syna. Ale nie zarobił ani na własne mieszkanie, ani na samochód, a z powodu pracy na czarno został praktycznie bez emerytury.

Moja mama i ja dostawałyśmy grosze od taty, za które, nawiasem mówiąc, nie można było nawet kupić biletu miesięcznego. Nie myślałam zbyt wiele o ojcu, życie toczyło się bez niego, mieszkałyśmy we dwójkę.

Moja matka niestety zmarła za wcześnie, nie zdążyła nawet zobaczyć swojego wnuka. Wyszłam za mąż i urodziłam synka. Z mężem mieszkaliśmy w dwupokojowym mieszkaniu, które odziedziczyłam po matce. Po narodzinach dziecka relacje z mężem nie układały się zbyt dobrze, ale myślę, że zdarza się to w przypadku wielu par.

Pewnego dnia ktoś zadzwonił do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam swojego ojca. Pomyślałam, że to przecież nie obca osoba, więc pozwoliłam mu wejść.

„Witaj, córko. Przyszedłem do ciebie, będę tu mieszkać!” - powiedział do mnie ojciec.

„Czy ty zwariowałeś?” - odpowiedziałam mu, gdyż byłam trochę zdziwiona.

„Pozwę cię, jeśli mnie nie puścisz. Płaciłem alimenty, teraz jesteś zobowiązana do zapewnienia mi godnej starości” - kontynuował mój ojciec bez najmniejszego poczucia zażenowania.

„Gdzie mam cię umieścić? Przecież nie mamy wystarczająco dużo miejsca!” - zapytałam.

„To już nie mój problem. Zgodnie z prawem musisz, to wszystko” – odpowiedział ojciec, nie chcąc nawet mnie słuchać.

Okazało się, że został wyrzucony, ponieważ dużo pił, stracił pracę i nie miał emerytury. Miał tylko mnie. Szczerze mówiąc było mi go żal, nie można było wyrzucić człowieka na ulicę. Miałam nadzieję, że będzie dobrze dogadywał się z moim synem i stanie się prawdziwym dziadkiem. Ale, niestety, nie był dobrym ojcem, więc dziadkiem tym bardziej. Nie zrezygnował z alkoholu, do tego ciągle namawiał mojego męża do tego, żeby się z nim napił. Nasze relacje ostatnio były napięte, a wraz z pojawieniem się taty zaczęliśmy ciągle się kłócić.

Cóż mogę powiedzieć, moja cierpliwość się wyczerpała i wyrzuciłam męża, tak jak moja matka wyrzuciła mojego ojca. Ale nie będę ubiegać się o alimenty, gdyż nie chcę, by pewnego dnia do syna przyszedł mój były mąż i zaczął żądać pieniędzy.

Główne zdjęcie: tvcenter