Ludzie potrafią do siebie przyciągnąć. Jesteśmy przyciągani do miejsc, które nas interesują, gdzie możemy zdobyć coś pożytecznego, gdzie możemy wyleczyć naszą duszę, gdzie możemy doświadczyć szczęścia.
Jeśli masz ochotę na taką „zabawę”, przypominasz sobie o ukochanej przyjaciółce, wybierasz numer i umawiasz się na miły wieczór lub rozmowę telefoniczną. Jeśli pragniesz wygadać się, rozmawiasz z osobą, która jest w stanie Cię wysłuchać, zrozumieć, a nawet dać Ci kilka rad. Jeśli chcesz odpocząć, to przypominasz sobie o przyjacielu, z którym spotykasz się raz w roku, a potem zapominasz o nim do następnego spotkania.
Przyciągają nas mężczyźni lub kobiety, w których coś nam się podoba, bawi lub drażni. Budzi uczucia i burzę emocji, a nawet miłość. Nie dzieje się to tak po prostu. Chodzi o to, że tego chcemy lub potrzebujemy.
Uwielbiam przyciągać życzliwość, coś tak lekkiego i delikatnego. Często przyciągam to co złe i negatywne. Takich ludzi też kocham, bo dzięki nim staję się silniejsza i biorą ode mnie to małe coś, czego w nich brakuje. Nawet jeśli nie zawsze się do tego przyznają. Ale ja wiem!
Kiedy czujemy, że coś idzie nie tak i zmierza ku rozstaniu, pojawia się rodzaj nieświadomego strachu, smutku i tęsknoty.
Często jest to określane jako przeczucie, że coś się dzieje. Kobiety w takich przypadkach zaczynają ciągle pytać mężczyzn: „Czy na pewno wszystko jest w porządku? Czy mnie kochasz? Jak się czujesz?” itp.
Mężczyźni zaś pytają: „Dlaczego jesteś smutna? Czy jesteś ze mną szczęśliwa? Czy na pewno nic nie ukrywasz?”.
Wszystko to rozumiemy dzięki uczuciom i doznaniom, których już nie otrzymujemy od danej osoby. To tak jakby zniknęło już to, co lubiliśmy. We wcześniej wypełnionej przestrzeni nagle pojawiła się pustka.
Coś jest nie tak...
Kiedy ta osoba nas zostawia, wybierając nową drogę, zaczynamy cierpieć.
-
Jak będę teraz żył?
-
Gdzie ja teraz taką samą osobę znajdę?
Mnóstwo tych samych pytań, sam wiesz o tym, mój drogi człowieku. Cierpimy ze względu na siebie - teraz zostaniemy bez czegoś, do czego się przyzwyczailiśmy, do czego się przywiązaliśmy i otrzymywaliśmy emocje.
Dlatego często powtarzam, że musimy odnaleźć siebie, a wtedy miłość będzie właściwa, nie straszna i nie bolesna.
Gdy jesteś w związku i zaczynasz zatracać się w drugiej osoby, to zerwanie będzie prawdziwą katastrofą.
Każdy człowiek przyszedł do życia jeden raz i ma prawo wybrać, odejść, przyjść, ale musisz po prostu pozostać sobą. Tylko wtedy rozstania będą mniej bolesne.
Tak, to smutne, trudne, bo wszyscy jesteśmy ludźmi i żyjemy, mamy serce i duszę. Ale nie umrzesz, nie rzucisz pracy, nie będziesz się nudził przez wieczność, nie będziesz płakał, jeśli pozostaniesz sobą, mając szacunek do życia swojego partnera.
Dzieciństwo. Obóz letni. Czas wracać do domu. Wszyscy płaczą!
Dlaczego płaczemy? Jutro na podwórku poznamy nowych chłopców i dziewczyny, a za tydzień będziemy wesoło spędzać czas.
To proste - nie płaczemy z powodu Michasia czy Anki, ale z powodu emocji i uczuć, które mieliśmy obok nich, skacząc do morza, biorąc udział w konkursach, śmiejąc się i robiąc różne psikusy.
Dlatego w chwili rozstania mówią ludziom: „Zacznij ćwiczyć, wyjdź gdzieś z domu, znajdź coś do zrobienia, zajmij się czymś innym”. Nie mówią tego tylko po to, żeby coś powiedzieć, mówią to, ponieważ wiedzą, że to naprawdę pomaga.
Jeśli jesteś teraz na etapie rozstania, zachowaj dobre emocje i uczucia. Uśmiechnij się do nich, ciesz się z dobrych rzeczy, które były, a potem zacznij nowy dzień odważnie i z zaangażowaniem.
Czeka na Ciebie coś nowego - nowe emocje i nowe uczucia.
Nie daj się przestraszyć, zadając pytania - jak teraz będzie?
Będzie o wiele lepiej!
Wszystko jest w głowie - szczęście ze śmiechem i łzy ze smutkiem.
Główne zdjęcie: zazerkalye.info